CBA kontra Giertych. Wątpliwe transakcje Polnordu

Poznański sąd oddalił wnioski o areszt w śledztwie, w którym występuje były wicepremier, twierdząc, że śledczy nie przedstawili wystarczających dowodów.

Aktualizacja: 19.10.2020 12:43 Publikacja: 18.10.2020 19:37

Roman Giertych z uwagi na stan zdrowia nie powinien być zatrzymany i aresztowany – twierdzą biegli l

Roman Giertych z uwagi na stan zdrowia nie powinien być zatrzymany i aresztowany – twierdzą biegli lekarze

Foto: Piotr Molecki/East News

Od czwartku Polska żyje sprawą zatrzymania mec. Romana Giertycha, niegdyś wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a dziś krytyka rządu PiS i obrońcę wielu polityków PO z Donaldem Tuskiem na czele. Prokuratura uważa, że postawiła mu zarzuty, lecz obrońcy Giertycha twierdzą, że nie był wówczas świadomy, nie doszło więc do skutecznego postawienia zarzutów.

Z opinii biegłych lekarzy wynika, że stan zdrowia (wysokie ciśnienie) nie pozwalał go zatrzymać i aresztować. Prawnik zasłabł po zatrzymaniu i trafił do szpitala.

Spór o 92 mln zł

Taki obrót wydarzeń zaskoczył poznańską Prokuraturę Regionalną. Pod naporem krytyki ze strony środowiska prawniczego i zainteresowania opinii publicznej sprawą ujawniła najważniejsze ustalenia śledztwa, które toczy się o przywłaszczenie i wyprowadzenie w latach 2010–2014 ze spółki deweloperskiej Polnord ok. 92 mln zł. Zarzutami objęto 12 osób – poza Giertychem – także właściciela spółki, byłego trójmiejskiego miliardera Ryszarda K., członków zarządu spółki i współpracowników Giertycha z czasów LPR – Piotra Ś. z Młodzieży Wszechpolskiej i ochroniarza Sebastiana J.

Śledztwo ruszyło w lutym 2017 r. z zawiadomienia obecnych władz Polnord SA. (90 proc. akcji ma węgierska spółka, wcześniej ok. 10 proc. należało do funduszy TFI PZU, a więc akcjonariuszy spoza kręgu Ryszarda K., który stworzył Polnord). Doniesienie dotyczyło nabycia przez Polnord rzekomo bezwartościowych wierzytelności spółki Prokom Investments SA (to druga spółka Ryszarda K.) w kwocie blisko 73 mln zł za przyłącza kanalizacyjne na terenie Miasteczka Wilanów.

To sprawa, o którą od lat toczy się spór dewelopera z dzielnicą Wilanów. W latach 2004–2014 Polnord wybudował tam kilka tysięcy mieszkań i ok. 30 km infrastruktury wodociągowej. Postawił też trzy przepompownie i oczyszczalnię wód deszczowych.

Jak pisała m.in. „Rzeczpospolita”, od kilku lat te wszystkie rury i urządzenia eksploatuje MPWiK, które nie chce zapłacić za ich przejęcie. Dlaczego? Bo na podstawie umowy z kwietnia 1999 r. z Prokomem, od której udziały w Miasteczku Wilanów kupił Polnord, sieć miała być nieodpłatnie przekazana gminie.

Jednak deweloper w 2012 r. pozwał miejską spółkę za bezumowne użytkowanie infrastruktury. W 2018 r. zapadł wyrok uznający w części roszczenia – ale sprawa wróciła do ponownego rozpoznania. Do dziś nie ma prawomocnego orzeczenia.

Figuranci w spółkach

Choć co do wierzytelności był spór, powędrowały z Prokomu do Polnordu – jak twierdzi prokuratura – okrężną drogą przez dwie małe spółki należące do Sebastiana J. i Piotra Ś., z kapitałem założycielskim 5 tys. zł, nieprowadzące żadnej działalności gospodarczej. To one skupiły 73-milionową wierzytelność. Zdaniem śledczych spółki te nie zapłaciły za nią Prokomowi bezpośrednio po zawarciu umowy, ale dopiero po sprzedaniu wierzytelności Polnordowi.

Kto zyskał? Spółka Prokom, bo otrzymała już realną gotówkę. CBA uważa, że pieniądze wytransferowano m.in. do spółek na Cyprze. Zdaniem prokuratury 2,4 mln zł otrzymała za to kancelaria Romana Giertycha, która pracowała dla Polnordu przez osiem lat. Przy okazji prokuratura wytknęła, że adwokat reprezentował wszystkie cztery podmioty transakcji, co jest wbrew etyce adwokackiej.

Poznańscy śledczy natrafili też na inne wątpliwe transakcje Polnordu, który kupił działki w Wielkopolsce od Sebastiana J., który kupił je za ok. 7,5 mln zł, by po ośmiu dniach zbyć je Polnordowi za blisko 27 mln zł. Prokuratura twierdzi, że środki zostały wytransferowane do trzech spółek kontrolowanych przez Ryszarda K., w tym do Prokom Investments SA.

Wszystko działo się w czasie, gdy K. bezskutecznie szukał ropy w Kazachstanie, pompując w to miliardy złotych przez Petrolinvest. W 2014 r. K. wycofał się z tego interesu, pozbył się kontroli nad Prokom Investments, który poręczył za Petrolinvest.

Poznańskie śledztwo budzi kontrowersje. – Polnord bez problemu sprzedał podobną wierzytelność do banku za budowę drogi w Miasteczku Wilanów. Tu sięgnięto po prokuraturę, a przecież to spór prawny – tłumaczy nam osoba znająca kulisy transakcji.

Na razie prokuratura przegrywa pojedynek – Giertych ma wpłacić m.in. 5 mln zł kaucji. Piątka podejrzanych jest na wolności, bo sąd uznał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów, które uprawdopodobniałyby popełnienie przez nich przestępstwa.

Obrońca Giertycha komentuje: – Jeżeli sąd, nie uwzględniając wniosku prokuratury wobec pięciu pozostałych osób, stwierdził, że prokurator nie przedstawił dowodów uprawdopodabniających popełnienie przez nich czynu, to domniemuję, że taka sama sytuacja jest z zarzutem wobec mecenasa Giertycha – mówi nam mec. Jakub Wende.

Prokuratura zapowiedziała, że złoży zażalenie na decyzję sądu, który odmówił tymczasowego aresztowania biznesmena oraz czterech podejrzanych. W wydanym w niedzielę komunikacie poinformowała także, że w śledztwie zgromadziła bardzo obszerny materiał dowodowy, zebrany w ponad 100 tomach akt.

„Wśród dowodów znajdują się zeznania najbliższych współpracowników biznesmena Ryszarda K. i adwokata Romana G., dziesiątki tysięcy poddanych ocenie dokumentów spółek oraz zabezpieczonej korespondencji. Również dane z kont bankowych i opinie biegłych, z których ostatnią uzyskano przed miesiącem, a także wyjaśnienia niektórych spośród zatrzymanych w ostatnich dniach podejrzanych” - podała prokuratura, oceniając, że zebrane dowody „w sposób niebudzący wątpliwości wskazują na przywłaszczenie olbrzymich kwot i próbę ukrycia ich źródła poprzez mechanizmy typowe dla przestępstwa prania brudnych pieniędzy”.

Od czwartku Polska żyje sprawą zatrzymania mec. Romana Giertycha, niegdyś wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a dziś krytyka rządu PiS i obrońcę wielu polityków PO z Donaldem Tuskiem na czele. Prokuratura uważa, że postawiła mu zarzuty, lecz obrońcy Giertycha twierdzą, że nie był wówczas świadomy, nie doszło więc do skutecznego postawienia zarzutów.

Z opinii biegłych lekarzy wynika, że stan zdrowia (wysokie ciśnienie) nie pozwalał go zatrzymać i aresztować. Prawnik zasłabł po zatrzymaniu i trafił do szpitala.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Służby
Dwa zarzuty dla byłego komendanta głównego policji. Chodzi o granatnik na komendzie
Służby
Niezidentyfikowany obiekt latający przy wschodniej granicy. „Teksty pisane cyrylicą”
Służby
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską. Policja: Jest w naszej dyspozycji
Służby
W Warszawie masowo padają ptaki. Jest komunikat służb. Uwaga na komary i meszki