Generał Jerzy Matusik, wiceszef Biura Ochrony Rządu, dwukrotnie odchodził na emeryturę i dwukrotnie pobrał 12-miesięczną pensję, jaka przysługuje po zwolnieniu funkcjonariusza ze służby. Jak twierdzi BOR, zgodnie z prawem. – To przywilej, który należy zlikwidować, bo nie przystoi dzisiejszym czasom – przyznaje w rozmowie z „Rz” sam gen. Matusik.
Jerzy Matusik odszedł ze służby w BOR w marcu tego roku, kiedy zmienił się szef Biura. Otrzymał m.in. sześciomiesięczną odprawę i równowartość rocznego wynagrodzenia, jakie otrzymywał na tym stanowisku, czyli ok. 150 tys. zł. Pieniądze wypłacono.
Jeszcze nie emeryt, ale już nie służy
Należność (12 pensji) taka wynika z zapisów art. 105 ustawy o BOR. Mówi on o tym, że funkcjonariuszowi zwolnionemu ze służby, niezależnie od odprawy, przysługuje uposażenie zasadnicze wraz z dodatkami, jakie otrzymywał na ostatnio zajmowanym stanowisku.
Gen. Matusik formalnie zostanie emerytem dopiero w maju przyszłego roku
Mówiąc wprost, to tak jakby funkcjonariusz był ciągle w gotowości – nie pracuje, ale nie jest jeszcze emerytem. Funkcjonariusz może wziąć odprawę w całości lub pobierać co miesiąc. Po roku przechodzi na emeryturę, którą wypłaca mu fundusz emerytalno-rentowy MSW.