Tego dnia obecna komendant wojewódzka z Opola otrzyma awans z rąk prezydenta.
Stanowisko w Opolu insp. Doroszkiewicz objęła dwa lata temu po głośnej na cały kraj seksaferze, w którą zamieszany był jej poprzednik nadinsp. Leszek Marzec. – Ówczesny komendant główny Marek Działoszyński wymyślił sobie, że kobieta lepiej niż mężczyzna rozwiąże sprawę seksafery – wspomina wysoki rangą oficer Komendy Głównej Policji.
Jak sobie poradziła? – Sprawa została wyciszona, a nie wyjaśniona – twierdzi nasz rozmówca z opolskiej policji. – Pani naczelnik (miała romans z szefem miejscowej policji – red.) co prawda straciła stanowisko, ale już były komendant spokojnie przeszedł na emeryturę i włos mu z głowy nie spadł.
Współpracę z panią komendant chwalą sobie związkowcy. – Wspólnie ustalamy awanse, ruchy kadrowe w całym garnizonie – mówi Benedykt Nowak z zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Opolu. Dodaje, że to awans całej komendy: – Wcześniej nie zdarzyło się, by urzędujący u nas komendant zostawał generałem.
W nieoficjalnych rozmowach policjanci nie wypowiadają się tak ciepło o szefowej. – Nie słychać o sukcesach. Statystyki wykrywalności poważnie spadły. Zawsze byliśmy w pierwszej trójce komend wojewódzkich, dziś plasujemy się w połowie – mówi jeden z nich.
Sama insp. Doroszkiewicz nie mogła z nami w poniedziałek rozmawiać.
Przed przejściem do Opola całe zawodowe życie związana była z Białymstokiem, gdzie m.in. przez trzy lata kierowała miejską komendą.