Różański był dowódcą generalnym Sił Zbrojnych. Jemu podlegała flota, Siły Powietrzne, Wojska Lądowe oraz Specjalne. Był m.in. odpowiedzialny za ich szkolenie.
Nominację na to stanowisko otrzymał w sierpniu 2015 r. z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jego trzyletnia kadencja powinna się zakończyć w połowie 2018 r. W czwartek jednak MON poinformował o złożeniu przez niego rezygnacji i przyjęciu jej przez szefa resortu obrony Antoniego Macierewicza. Polecił on generałowi wykorzystać zaległy urlop. Stało się to po wigilii wojskowej z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. – Obowiązki dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych decyzją ministra Antoniego Macierewicza będzie wykonywał I zastępca – gen. broni Leszek Surawski – poinformował Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON.
Z naszych informacji wynika, że generał sam zdecydował o zamiarze odejścia z wojska.
Różański był pancerniakiem. Już raz pięć lat temu zrezygnował ze stanowiska dowódczego – podobno nie zgadzał się wówczas m.in. z funkcjonowaniem Narodowych Sił Rezerwowych, a także utrzymywaniem tzw. papierowych jednostek o niepełnej obsadzie kadrowej. Po pewnym czasie został pełnomocnikiem MON ds. tworzenia nowego systemu dowodzenia.
– Nie znamy przyczyn jego odejścia, przesłanką mógł być fakt, że tworzył system zarządzania armią we współpracy z prezydentem Komorowskim – przyznaje Michał Dworczyk (PiS), członek Komisji Obrony Narodowej. Dodaje, że część kadry oficerskiej nie zgadza się na zapowiadane przez ministra Macierewicza zmiany w strukturze dowodzenia. Mają być one gotowe do końca tego roku. Efektem zmian będzie podniesienie rangi szefa Sztabu Generalnego WP.