Sukces saperów czy klęska wywiadu

Kilka kilometrów od polskiej bazy w Afganistanie był wielki skład z amunicją, z której mogli korzystać rebelianci

Publikacja: 05.12.2011 21:36

W znalezionym w Afganistanie magazynie było ponad 6,5 tony amunicji

W znalezionym w Afganistanie magazynie było ponad 6,5 tony amunicji

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Polscy żołnierze odkryli nieopodal Ghazni magazyn broni z pociskami rosyjskimi, czeskimi, chińskimi, a nawet hiszpańskimi. Jak to się stało, że był tak blisko bazy?

Znaleziony magazyn to największy skład amunicji, jaki dotąd udało się zlokalizować w prowincji Ghazni, którą kontroluje Polski Kontyngent Wojskowy. Wielkość znaleziska saperzy szacują na ponad 6,5 tony. Główny dowódca sił koalicyjnych ISAF w Afganistanie gen. John R. Allen już przesłał na ręce gen. Piotra Błazeusza, dowódcy polskiego kontyngentu, podziękowania i gratulacje.

Czytaj dziennik Edyty Żemły z Afganistanu

Niszczenie arsenału trwało trzy dni. Saperzy musieli do tego zużyć ponad pół tony materiałów wybuchowych: trotylu i plastiku. – Trzeba było zachować szczególne warunki bezpieczeństwa – mówi "Rz" dowódca Grupy Inżynieryjnej kpt. Sylwester Drozd z 2. Pułku Saperów w Kazuniu. – Przeprowadziliśmy dziesięć detonacji na pustym płaskowyżu między górami za miastem.

Irańskie pociski

Co odkryli polscy żołnierze? Na wzgórzach w okolicach dwóch wież sprzed ponad dziesięciu wieków znajdowała się w latach 80. wojskowa baza radziecka. Tam m.in. natknęli się na ogromne ilości min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych, rakiet, granatów moździerzowych, pocisków artyleryjskich różnego kalibru oraz ogromne ilości amunicji. Początkowo żołnierze sądzili, że to pozostałości z czasów wojny radziecko-afgańskiej (od 1979 do 1989 r.). Po zbadaniu składów okazało się, że obok amunicji z tamtego okresu znaleziono też znacznie nowszą. Uzbrojenie było nie tylko produkcji radzieckiej, ale i hiszpańskiej, jugosłowiańskiej, bułgarskiej, irańskiej czy chińskiej.

Zobacz także »

Sfera budżetowa

»

Mundurowi

»

Wojsko

– Zastanawia taka różnorodność – mówi płk Jan Rydz, zastępca dowódcy kontyngentu. Dlatego żołnierze przypuszczają, że część amunicji mogła leżeć w składach wokół Ghazni od ponad 20 lat, ale część mogła być przywożona znacznie później, np. z Pakistanu do walki z wojskami ISAF.

– Ktoś cały czas używał tego składu – twierdzi kpt. Grzegorz Kałamaga, szef zespołu specjalistów rozpoznania środków walki, tzw. WIT. – Świadczą o tym ślady, m.in. uszkodzone zapalniki w pociskach czy rakietach.

To właśnie kapitan nadzorował prace związane ze zbieraniem dokumentacji znaleziska. – Będzie jeszcze bardzo dokładnie analizowana – dodaje.

Arsenał, zdaniem specjalistów, mógł być wykorzystywany przez rebeliantów do konstruowania ładunków wybuchowych, tzw. IED, nazywanych przez polskich żołnierzy "ajdikami". – Na przykład rakiety ziemia-ziemia kaliber 122 mm wystarczyło zakopać na drodze, dołożyć minę i jest gotowy "ajduk", który może zniszczyć pojazdy opancerzone typu MRAP lub Rosomak – wyjaśnia kpt. Kałamaga. – Z kolei irańskie rakiety 107 mm mogły być wykorzystywane do ostrzałów baz np. z prowizorycznych wyrzutni.

Gdzie były służby

Żołnierze wpadli na trop arsenału dzięki informacjom od lokalnej ludności. Informator przekazał dane na temat składu do polskiego kontyngentu poprzez afgańskie Centrum Dowodzenia i Informacji w Ghazni.

Pojawia się jednak pytanie, gdzie były polskie służby wywiadu i kontrwywiadu, pod których nosem znajdowało się tak gigantyczne składowisko śmiercionośnych ładunków. Polscy żołnierze w bazie w Ghazni stacjonują przecież od połowy 2008 r.

Jednak dowództwo potraktowało informacje o arsenale ostrożnie, bo kilka dni wcześniej za pośrednictwem miejscowych służb dotarła wiadomość, że przy drodze Highway 1 (łączącej Kabul z Kandaharem, biegnie przez prowincję Ghazni) mogą znajdować się trzy "ajdiki". Jedna lokalizacja okazała się fałszywa, druga była pułapką – polscy żołnierze zostali ostrzelani z moździerzy.

Ale ppłk Dariusz Kryński, dowódca Zgrupowania Bojowego "Alfa", po analizie sytuacji podjął decyzję, by we wskazany przez informatora rejon wysłać siły szybkiego reagowania, tzw. QRF. – Razem z polskim patrolem pojechali też afgańscy policjanci – opowiada gen. Błazeusz. – Dowódca "Alfy" podjął duże ryzyko, ale na szczęście zakończone sukcesem. Dzięki jego decyzji zlikwidowaliśmy środki, które zagrażały bezpieczeństwu żołnierzy sił koalicji, w tym naszym, a także miejscowym cywilom.

Kolejne magazyny

Nadal jednak w okolicach znajdowane są nowe składy ze śmiercionośnym ładunkiem. – Najważniejsze, że już przejęliśmy kontrolę i zabezpieczyliśmy teren – mówi "Rz" gen. Błazeusz. Do tej pory polscy żołnierze jeździli tam na patrole, ale obrzeża miasta Ghazni to tereny afgańskie kontrolowane przez lokalną policję.

Dwa tygodnie temu duży skład – ponad tonę materiałów wybuchowych – przejęli też operatorzy z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca stacjonujący w bazie wojskowej w Warriorze. Były to 24 beczki z tzw. srebrzanką, materiałem wybuchowym, zrobione sposobem chałupniczym m.in. z nawozów sztucznych. W beczkach wystarczyło zainstalować zapalnik, podłożyć w miejscu, przez które jeżdżą patrole wojskowe, i mogły służyć jako miny-pułapki.

Saperzy praktycznie oczyścili okolicę z podobnych środków. Polskich żołnierzy chwali Janusz Walczak, ekspert wojskowy, który jest na misji w Afganistanie już dziesiąty raz. – Dziesiąta zmiana bardzo skutecznie działa, likwidując jeden z dwóch głównych czynników, które zagrażają bezpieczeństwu: odcina przestępców od materiałów wybuchowych – ocenia.

Polscy żołnierze odkryli nieopodal Ghazni magazyn broni z pociskami rosyjskimi, czeskimi, chińskimi, a nawet hiszpańskimi. Jak to się stało, że był tak blisko bazy?

Znaleziony magazyn to największy skład amunicji, jaki dotąd udało się zlokalizować w prowincji Ghazni, którą kontroluje Polski Kontyngent Wojskowy. Wielkość znaleziska saperzy szacują na ponad 6,5 tony. Główny dowódca sił koalicyjnych ISAF w Afganistanie gen. John R. Allen już przesłał na ręce gen. Piotra Błazeusza, dowódcy polskiego kontyngentu, podziękowania i gratulacje.

Pozostało 90% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów