W urokliwych miejscach nie pojawią się farmy wiatrowe czy inne inwestycje, które mogłyby zasłonić ładny widok. Takiego rozwiązania nie można wykluczyć, jeżeli wejdą w życie przepisy tzw. ustawy krajobrazowej. W dodatku gminy nie będą miały za dużo do powiedzenia, gdy zechcą mieć na swoim terenie taką inwestycję.
Zgodnie z projektem zmian, jakie powstały w Kancelarii Prezydenta RP, marszałkowie województw mają raz na 20 lat sporządzać audyty krajobrazowe. A jeżeli na danym obszarze znajdą się urokliwe miejsca, to dokument ten może wymusić uchwalenie urbanistycznych zasad ochrony krajobrazu. Te z kolei mogą wprowadzać ograniczenia w lokalizowaniu zabudowy, ustalać zasady lokalizacji obiektów o wiodącym oddziaływaniu wizualnym w krajobrazie, określić parametry zabudowy na danym terenie.
Okazuje się, że ograniczenia będą mogły dotyczyć nawet kolorystyki budynków oraz detali – okien, drzwi. W dodatku gminy będą musiały kierować się wskazaniami urbanistycznych zasad ochrony krajobrazu przy opracowywaniu projektów studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Tak samo będzie przy wydawaniu decyzji o lokalizacji inwestycji czy decyzji o warunkach zabudowy, pozwoleń na budowę.
Z dużymi obawami na projekt zmian patrzy Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), które wytyka ograniczoną rolę gmin we wpływaniu na krajobraz. Lokalne samorządy będą mogły jedynie opiniować opracowywane audyty i urbanistyczne zasady ochrony krajobrazu.
– To władze gmin najlepiej znają lokalne walory krajobrazowe i ich aktualny (a nie weryfikowany raz na 20 lat) stan. Ich głos w formie wiążącej opinii jest wyjątkowo cenny w tych pracach, lecz niestety planowane regulacje nie nadają opiniom gmin formy wiążącej dla władz województwa – mówi Wojciech Cetnarski, prezes PSEW. Przestrzega, że w rezultacie zmian decyzje planistyczne podejmowane będą na poziomie województwa, a skutki tych decyzji będą ponosiły przede wszystkim społeczności gminne.