"Rzeczpospolita" dotarła do wyników tzw. kontroli uprzednich przeprowadzanych przez Urząd Zamówień Publicznych. Pokazują one, że z roku na rok urzędnicy popełniają przy przetargach coraz mniej błędów. Przynajmniej tych najpoważniejszych, które oznaczają konieczność unieważniania postępowań i rozpoczynania całych procedur od początku. W 2004 r. co piąta kontrola kończyła się zaleceniem unieważnienia przetargu. W zeszłym roku tylko w 11 z 296 sprawdzonych zamówień kontrolerzy znaleźli naruszenia na tyle duże, że uniemożliwiały zawarcie umów.
Najpoważniejsze błędy wiązały się złamaniem zasad równego traktowania wykonawców i uczciwej konkurencji. Tak było w przetargu na zakup tramwajów niskopodłogowych dla Łodzi (wartość szacunkowa: 87 mln zł). Zamawiający dopuścił w nim możliwość składania ofert wariantowych. Pierwszy wariant zakładał dostawę tramwajów zgodnych z eksploatowanym dotychczas taborem. Drugi dopuszczał możliwość zaoferowania tramwajów niezgodnych z posiadanym taborem, ale wówczas wykonawca powinien dodatkowo dostosować infrastrukturę stacji obsługi wraz z jej wyposażeniem.
Warunku tego nie stawiano w pierwszym wariancie. Właśnie to wzbudziło zastrzeżenia kontrolerów. Uznali oni, że zamawiający nierówno traktował wykonawców. Jedni mogli dostarczyć same tramwaje, inni zaś musieli dodatkowo dostosować stacje obsługi. Oznaczało to, że zamawiający preferował tych pierwszych.
Zamawiający niekiedy zapominają, że równo należy traktować wykonawców nie tylko z Polski, lecz także z całej Unii Europejskiej. Taki błąd kontrolerzy wytknęli Ministerstwu Edukacji Narodowej, które zorganizowało przetarg na stworzenie pracowni komputerowych w szkołach specjalnych i integracyjnych (szacunkowa wartość: 41 mln zł). W specyfikacji wymagano, aby zarówno oferowany sprzęt, jak i oprogramowanie co najmniej od roku były obecne na polskim rynku. W ten sposób dyskryminowano tych wykonawców, którzy w Polsce nie sprzedawali jeszcze swych produktów.
Przyczyną zalecenia unieważnienia postępowania na budowę hali widowiskowo-sportowej w Sopocie (szacunkowa wartość: 149 mln zł) był natomiast wybór niewłaściwego trybu. Początkowo wykonawca tej inwestycji został wybrany w przetargu. Odmówił jednak podpisania umowy, gdyż wzrosły ceny materiałów budowlanych. Przetarg został więc unieważniony, a urzędnicy, bojąc się, że nie zdążą na czas zrealizować inwestycji i będą musieli wraz z odsetkami oddać unijne pieniądze, postanowili udzielić zamówienia z wolnej ręki. Zdaniem UZP nie było jednak ku temu wystarczających przesłanek. Sama groźba utraty unijnych środków nie jest bowiem wystarczającym powodem do skorzystania z trybu wolnej ręki.