Miliony zamknięte w szafie

Kierowcy odholowanych aut są winni miastu ponad 10 mln zł. Wnioski zajmują pięć regałów w straży miejskiej. To „szafy Leszczyńskiego” – od nazwiska szefa formacji. – Nikt tego długu nie próbuje wyegzekwować – twierdzą byli urzędnicy. Opozycja grzmi: – To skandal

Publikacja: 26.02.2010 02:02

Holowanie samochodu. Na specjalne parkingi trafiają z ulic nie tylko auta źle zaparkowane, ale też p

Holowanie samochodu. Na specjalne parkingi trafiają z ulic nie tylko auta źle zaparkowane, ale też porzucone przez właścicieli. Holowanie i pół roku postoju kosztują 5,4 tys. zł. Jeśli po auto nikt się nie zgłosi, koszty ponoszą podatnicy

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Andrzej Serwiński przez lata był zastępcą komendanta straży miejskiej, a potem szefem Wydziału VII w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. W 2008 roku jego wydział został rozwiązany. Dzisiaj ujawnił nam, że nikt w mieście nie zajmuje się ściąganiem długów od kierowców odholowanych aut.

– Do rozpatrzenia jest ponad 2,5 tys. takich spraw. Łączna kwota do windykacji to grubo ponad 10 mln zł. To żywy pieniądz. Wystarczy się po niego schylić – twierdzi Serwiński.

[srodtytul]Wietrzenie szaf[/srodtytul]

Regały z wnioskami są przez strażników nazywane „szafami Leszczyńskiego” – od nazwiska obecnego komendanta straży miejskiej. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, dokumenty dłużników wypełniają aż pięć szaf.

W jaki sposób doszło do powstania wielomilionowego długu? Policja odholowywała samochód źle zaparkowany albo wręcz porzucony. Auto trafiało na jeden z trzech parkingów, które mają podpisaną z miastem umowę o przetrzymywaniu pojazdów. Mundurowi powiadamiali właściciela o odholowaniu auta i konieczności zapłaty. Jeśli był to stary gruchot, kierowca do kasy się nie kwapił. A licznik tykał, bo zgodnie z przepisami samochód musi stać na parkingu pół roku, zanim może przejść na własność Skarbu Państwa. Rachunek za kilkumiesięczne parkowanie często przekracza wartość auta. Kierowców dłużników nikt nie ścigał.

Już w czerwcu 2008 roku Andrzej Serwiński przedstawił raport szefowej Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewie Gawor o tym, że odnalazł 2,5 tys. samochodów, które stały na parkingach pół roku. Za każdy taki pojazd miasto zapłaciło właścicielom parkingów 5,4 tys. zł. To daje w sumie 13,5 mln zł. Według Serwińskiego, większość tej kwoty przeszła miastu koło nosa.

– Próbowaliśmy te pieniądze wyegzekwować, ale to nie takie proste. Przepisy nie precyzują, jak to zrobić – mówi dyrektor Ewa Gawor. – Po konsultacji z Biurem Prawnym wydałam ponad 30 decyzji administracyjnych w tej sprawie. Właściciele aut odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i wygrali – twierdzi.

Czy skoro raz się nie udało, trzeba już na zawsze zrezygnować z windykacji należności? Zwróciliśmy się w tej sprawie do firmy odzyskującej długi Kruk.

– Miasto po wyczerpaniu polubownych sposobów może skierować sprawę do egzekucji przez urząd skarbowy – mówi Łukasz Narożny z Kruka.

– Gdyby ratusz zlecił windykację firmie zewnętrznej, ta może stosować negocjacje telefoniczne, pisma ponaglające .

Ewa Gawor broni się: – I tak dobrze, że auta zniknęły z ulic. Czy mieliśmy je tam zostawić? Te wraki miały tam stać, żeby w środku bawiły się dzieci?

[srodtytul]Podrzucanie holownika[/srodtytul]

W połowie lipca 2008 roku VII Wydział w Biurze Bezpieczeństwa został rozwiązany. Obowiązki odholowywania aut i egzekucji należności przejęła straż miejska. Mundurowi od tamtego czasu nie doliczyli się, ilu mają dłużników.

– Dokumentacja przejęta w 2008 roku od Biura Bezpieczeństwa to ok. 8 tys. spraw – twierdzi Jolanta Borysewicz z SM.

– Każda musi zostać zweryfikowana. Z powodu liczby spraw i czasochłonnych procedur analiza wciąż trwa – wyjaśnia.

Opozycja nie pozostawia na miejskich służbach suchej nitki.

– Tajemne „szafy Leszczyńskiego”? Nie wystarczy chować papierów. Trzeba do nich zaglądać – mówi radny PiS Jarosław Krajewski. – Nie wykluczam, że zajmiemy się tą sprawą na najbliższej sesji Rady Warszawy. To kolejna niegospodarność w straży miejskiej.

W ub. tygodniu wyszło na jaw, że Warszawa straciła prawie 2 mln zł. Powód? Straż miejska nie złożyła w wymaganym czasie wniosku do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o dofinansowanie złomowania wraków. Prokuratura rejonowa dla Śródmieścia wczoraj wszczęła w tej sprawie śledztwo.

[srodtytul]Przepadło 10 autobusów[/srodtytul]

Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz została wczoraj niemile zaskoczona informacją o długu za wraki. Pieniądze można jednak próbować egzekwować przez dziesięć lat. – Nakażemy straży miejskiej podjęcie natychmiastowych działań. Dzisiaj trzeba pochylić się nad każdym dodatkowym źródłem dochodu dla budżetu – mówi rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.

Za 10 mln zł można kupić dziesięć niskopodłogowych autobusów z kamerami. To też połowa kwoty potrzebnej do uruchomienia systemu publicznych rowerów.

Andrzej Serwiński przez lata był zastępcą komendanta straży miejskiej, a potem szefem Wydziału VII w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. W 2008 roku jego wydział został rozwiązany. Dzisiaj ujawnił nam, że nikt w mieście nie zajmuje się ściąganiem długów od kierowców odholowanych aut.

– Do rozpatrzenia jest ponad 2,5 tys. takich spraw. Łączna kwota do windykacji to grubo ponad 10 mln zł. To żywy pieniądz. Wystarczy się po niego schylić – twierdzi Serwiński.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów