- Mogę powiedzieć o sobie, że nie uczestniczyłem w hejcie, że afera hejterska miała miejsce, ona jest faktem, dlatego że faktem jest, że coś pojawiło się w mediach na ten temat, że pojawiają się twierdzenia różnych osób, że pojawiają się informacje - powiedział w programie "Czarno na białym" w TVN24 sędzia Cichocki.
O co chodziło z hejtem
Arkadiusz Cichocki jest sędzią Sądu Okręgowego w Gliwicach. W listopadzie 2017 r. minister sprawiedliwości faksem odwołał dotychczasowego prezesa tego sądu i powołał Arkadiusza Cichockiego. Cichocki zrezygnował wówczas z członkostwa w stowarzyszeniu sędziowskim "Iustitia", które krytykuje zmiany w sądownictwie wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę.
W sierpniu 2019 r. Onet opublikował serię materiałów o kontaktach ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka z Emilią S., która w Internecie używała pseudonimu "Mała Emi". Kobieta atakowała w mediach społecznościowych sędziów broniących praworządności wykorzystując do tego - jak ustalili dziennikarze - materiały dostarczane przez sędziów związanych z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Miała to być grupa "Kasta", zawiązana przez komunikator WhatsApp, do której mieli należeć - oprócz Cichockiego - sędziowie: Konrad Wytrykowski, Przemysław Radzik, Maciej Mitera, Michał Lasota, Jakub Iwaniec, Jarosław Dudzicz oraz Łukasz Piebiak.
"Mała Emi" zamieściła też zdjęcie nagiego mężczyzny (bez widocznej twarzy) z penisem na wierzchu z podpisem "Sędzia GLIWICE Arkadiusz Cichocki", które szybko skasowała. Ani sędzia Cichocki, ani MS nie potwierdziły, że na zdjęciu był prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach. Jednak po tym zdarzeniu Arkadiusz Cichocki został odwołany.
W TVN24 sędzia Cichocki powiedział, że nigdy nie szkalował żadnego sędziego.