Wcześniej do prezydenta USA Donalda Trumpa, krytyk sztuki Vittorio Sgarbi napisał list, w którym wezwał go do zwrotu dzieła sztuki. Muzeum twierdziło jednak, że posąg został odkryty na wodach międzynarodowych i wskazało, że został on nabyty przez placówkę dziewięć lat po tym, jak włoski sąd najwyższy uznał, że nie ma dowodów na to, że posąg należał do Włoch.
- Sąd nie przedstawił żadnego pisemnego uzasadnienia swojej decyzji - powiedziała w oświadczeniu Lisa Lapin, wiceprezes Muzeum J Paula Getty’ego. - Posąg nie jest i nigdy nie był częścią włoskiego dziedzictwa kulturowego. Przypadkowe odkrycie przez włoskich obywateli nie czyni z posągu obiektu włoskiego. Został znaleziony poza terytorium jakiegokolwiek nowoczesnego państwa i był zanurzony w morzu przez dwa tysiące lat, ma tylko przelotne i przypadkowe połączenie z Włochami - zaznaczyła.
Eksperci jednak to kwestionują, gdyż rybacy, którzy znaleźli posąg, sprzedali go w miejscowości Fano (mieście w prowincji Pesaro) włoskiemu handlarzowi dzieł sztuki, Giacomo Barbettiemu. Mężczyzna przechowywał dzieło w domu swojego ojca, zanim przeniesiono je do Umbrii w 1965 roku, gdzie ostatecznie zostało sprzedane mężczyźnie z Mediolanu. Zanim rzeźba została kupiona przez muzeum, wielokrotnie zmieniała właścicieli. - Miejsce, w którym po raz pierwszy go odkryto, czy to na wodach Włoch, czy na wodach międzynarodowych, jest punktem spornym - powiedział profesor sztuki Noah Charney.
Tristano Tonnini, prawnik Le Cento Citta, stowarzyszenia walczącego o powrót statuy do Włoch, powiedział, że jest przekonany, że muzeum Getty'ego "zawsze wiedziało, że kupuje przemycany i nielegalnie wywieziony artefakt".
Statua jest jedną z najpopularniejszych prac w Muzeum J Paula Getty’ego w Los Angeles. Placówka zapłaciła za w 1977 roku prawie 4 miliony dolarów.