Muzea i biblioteki niechętnie udostępniają cenne starodruki. Niszczy je każdy pokaz, zmiana warunków, światło, wilgoć. Tym ciekawsza – nie tylko dla gadżeciarstwa komputerowego — jest wirtualna wystawa rycin francuskiego malarza i rysownika Jana Piotra Norblina, jaką udostępnia Biblioteka Narodowa w partnerstwie z Bibliotheque Nationalede France norblin.bn.org.pl. Jeśli malarstwo czy rzeźba niezbyt dobrze czują się na płaskim ekranie, to grafika nadaje się do takiej prezentacji doskonale. W zbliżeniach lepiej widać kreskę czy strukturę papieru.
Klikając, wchodzimy do kolejnych sal, kolejnych tematów. Możemy ryciny powiększać, pójść do opisów, komentarzy, tekstów. Nawigacja jest łatwa. Ale czy każdy, nawet mało obyty z komputerem, sobie z tym poradzi?
— Myślimy o młodych, którzy mają skłonność do klikania wszędzie — odpowiada Grzegorz Mazurowski z Biblioteki Narodowej. I planuje dalsze wirtualne wystawy w koprodukcji z europejskimi bibliotekami.
Jean Pierre Norblin de la Gourdaine przyjechał do Polski w 1774 roku i spędził tu 30 lat. Do ojczyzny wrócił dopiero po sześćdziesiątce. Wykształcony w paryskich akademiach malarstwa, potem, jak to się praktykowało, wyruszył w podróż po Europie. Wtedy poznali się z księciem Adamem Kazimierzem Czartoryskim i jego żoną Izabelą. Księcia zachwyciły umiejętności artysty oraz jego znajomość modnych prądów artystycznych i ... podpisał z nim 10 letni kontrakt. Norblin umiał malować klasycznie, historycznie, salonowo.
Sceny zabaw czy koncertów — jak Watteau, pejzaże — jak Fragonard. Biegle władał także technikami graficznymi. Pracował dla Czartoryskich, Radziwiłłów, sprzedał kilka obrazów Stanisławowi Augustowi, ale nie udało mu się zostać nadwornym malarzem. Zostawił za to dzieło graficzne liczące blisko sto obiektów.