Ta kwestia ujawniła się także w zeszłotygodniowym postanowieniu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, które uwzględniło skargę Komitetu Wyborczego PiS na sierpniową uchwałę PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego tego Komitetu z wyborów do Sejmu i Senatu z 15 października 2023 r. Uchwałę, która zablokowała wypłatę części dotacji (subwencji) dla PiS z budżetu. Nie trzeba tłumaczyć, że jest to istotne obciążenie dla tego ugrupowania, zwłaszcza przed wyborami prezydenckimi.
SN zgodził się z PKW, że osoby publiczne angażujące się w agitację na rzecz komitetów wyborczych obowiązane są ściśle oddzielać tę działalność od wykonywania funkcji publicznej, zawodowej, gospodarczej. Inaczej naruszałoby to zasady ich finansowania. Zaznaczył jednak, że utrwalona praktyka stosowania prawa wyborczego przez PKW nie wskazywała dotychczas na możliwość zaliczania takich aktywności organów państwa na rzecz komitetu wyborczego, więc nakłada to obowiązek szczególnie wnikliwej argumentacji w przypadku zmiany utrwalonej praktyki stosowania prawa.
Czytaj więcej
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy...
Powiem to jaśniej: chodzi o to, aby nie zaskakiwać ugrupowań politycznych nowym rozumieniem prawa, a dokładnie zasadami ich dofinansowania, co naturalnie może pośrednio wpływać na wynik wyborczy.
To ważne i pouczające starcie na szczytach władzy, ale przecież jedno z wielu. Od dłuższego czasu wyraźnie widać, że tak podkreślany przez lata III RP zapis konstytucyjny, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawa, już nie wystarcza jako drogowskaz w życiu publicznym, gdyż różne siły i różne urzędy i osoby je reprezentujące prowadzi w różnym kierunkach, lub też stawia na rozstajach dróg.