Joanna Parafianowicz: Opłacalna aplikacja niepraktyczna

Czy nieudolność samorządów w zakresie nauczania to przypadek czy walka z potencjalną konkurencją?

Publikacja: 05.06.2024 04:33

Egzamin wstępny na aplikacje prawnicze

Egzamin wstępny na aplikacje prawnicze

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Aplikacja adwokacka i radcowska mają przygotować (niekoniecznie wiekiem, nade wszystko stażem) młodego prawnika do samodzielnego wykonywania zawodu. Odpłatne i rozpisane na kilka lat zajęcia powinny uczyć sporządzania pism i opinii, dokonywania oceny zasadności wniesienia środka zaskarżenia, opracowywania umów, a wszystko to z poszanowaniem etyki zawodowej. Wykładowcy, jak się zatem wydaje, powinni nie tylko wiedzę posiadać, ale nade wszystko ją przekazać. Oczekiwanie, aby pasjonat zawodu tą wiedzą zarażał, także w toku spotkań z aplikantami, nie wydaje się być wygórowane. Jeśli do opisanego stanu rzeczy dodamy zaangażowanego patrona, lata poświęcone zdobywaniu uprawnień zawodowych to kapitał, od którego kupony możemy odcinać przez całe profesjonalne życie.

Rzecz w tym, że okoliczności opisane wyżej są udziałem jedynie garstki aplikantów i nie są zależne od jakichkolwiek zobiektywizowanych przesłanek. Innymi słowy, nie jest powiedziane, że duże miasta takie jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, w których siedziby mają izby dysponujące większym kapitałem, oferują prawnikowi więcej możliwości niż te mniejsze i odwrotnie – nie jest regułą, że patronat w mniejszej lokalizacji jest z definicji cenniejszy niż w większej, bowiem jest to kwestia stricte indywidualna.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Kierownictwo MS szybko zapomniało...

Obcując z aplikantami adwokackimi i radcowskimi podczas udzielanych im korepetycji wiem jedno. Aplikacja, jako niemal jedyna droga do zdobycia doświadczenia na sali sądowej, choć niewątpliwie mogłaby mieć wyższość nad samodzielnym przygotowaniem do egzaminu zawodowego, to w praktyce jawi się jednak jako skarbonka. Co więcej, kształtu tego nie zmieniła przynajmniej od czasu, gdy ja sama pobierałam naukę (od 2007 r.).

Zarówno „za moich czasów” jak i dziś wykładowcy zbyt często oferują aplikantom wiedzę o ich praktyce zawodowej i osobistych sukcesach w miejsce praktycznych porad co do tego jak sporządzić pismo. Prowadzący podają wykluczające się wzajemnie rady dotyczące formułowania zarzutów apelacji i towarzyszących im wniosków. Zdarza się także niemal wszędzie, iż na początku zajęć pada fundamentalne pytanie o to, kto ze zgromadzonych zajmuje się danym zagadnieniem (np. sporządzaniem umów) w swojej pracy, zaś po konstatacji, iż odpowiedź pozytywna dotyczy większości zgromadzonych wykładowca płynnie przechodzi do kolejnych tematów, nie zawracając sobie głowy sytuacją mniejszości. Do tego dodać należy patronat, a ściślej nie tyleż jego faktyczny brak, co częste przypadki wykorzystywania aplikanta do wykonywania poślednich aktywności, z których nie płynie ani feedback, ani doświadczenie, ani rzecz jasna gratyfikacja finansowa.

I tak oto, pomimo zmiany formuły aplikacji dwie dekady temu nadal mamy do czynienia z sytuacją, w której młodzi prawnicy, choć pozornie mają dostęp do wszystkiego zostają z niczym. Bez gruntownie wpojonej etyki i świadomości specyficznych problemów, z jakimi adwokat lub radca boryka się w codziennej praktyce, za to z umiejętnością bezrefleksyjnego rozwiązania kazusu. Bez zrozumienia, że zarzut apelacji przesądza o jej wniosku, ale z wiedzą co do tego, że statystycznie najbliższe trafieniu w środek tarczy jest zarzucenie obrazy prawa procesowego, ze szczególnym uwzględnieniem przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów. Bez przekonania, że zawody zaufania publicznego nie bez kozery noszą taką nazwę, ale za to z głęboką wiarą, że to środowisko trudne, konkurencyjne i zdystansowane do zmian.

Patrząc na to, z czym przychodzi się mierzyć młodym prawnikom zaczynam, tak jak oni, rozważać możliwość, że opisana wyżej nieudolność samorządów w zakresie nauczania nie jest dziełem przypadku, a dokonywaną w białych rękawiczkach bezpardonową walką z potencjalną konkurencją. Trudno bowiem uwierzyć, że dwie prężnie działające grupy zawodowe od tak wielu lat nie znalazły sposobu na to, by szkolenie na aplikacji w końcu nabrało sensu.

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne