Gajcy: Czy PiS zatrzyma aborcję?

Jeśli w XXI w. nie chcemy walczyć o prawo do życia dla każdego człowieka, to kto ma decydować o eugenicznej selekcji: matka, państwo, społeczeństwo? I w imię czego? – pyta publicysta.

Aktualizacja: 14.01.2018 08:34 Publikacja: 13.01.2018 23:01

Gajcy: Czy PiS zatrzyma aborcję?

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

W środę w Sejmie rozpoczęła się kolejna batalia zwolenników liberalizacji dotychczasowych przepisów aborcyjnych oraz przeciwników aborcji. W nocnym głosowaniu, ku zaskoczeniu chyba wszystkich, obywatelski projekt „Ratujmy kobiety" trafił do kosza. Lecz nie przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego, który sam głosował za dalszymi pracami nad tym projektem, lecz przez bierność i brak udziału w głosowaniu posłów Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.

Odrzućmy polityczne sympatie i antypatie

Ten światopoglądowy spór po raz drugi za obecnych rządów PiS powraca jak bumerang i stawia polityków obozu władzy przed trudnym wyborem, być może najważniejszym w ich politycznej karierze.

Stawką bowiem tej rozgrywki nie są kolejne miliony z budżetu państwa, które mają być przeznaczone na ten czy inny cel. Nie jest nią także żadna polityczna fucha czy strategiczna inwestycja, lecz życie najmniejszych i bezbronnych, których we wczesnej fazie życia dotknęła nieuleczalna choroba.

Wszyscy politycy i komentatorzy życia publicznego muszą co najmniej dwa razy dobrze się zastanowić, zanim zabiorą głos, wypowiedzą swoją opinię. A przede wszystkim powinni odrzucić swoje polityczne sympatie i antypatie, którymi na co dzień się kierują, i zajrzeć w głąb własnego sumienia. Gdyż w tej jakże ważnej sprawie opinie powinno się wypowiadać, kierując się odpowiedzialnie ukształtowanym systemem wartości i zasad moralnych.

Zapewne różni ludzie znajdą różne odpowiedzi. A pytanie jest zasadnicze: czy poczęte dziecko, u którego wykryto wadę genetyczną, ma prawo do życia, tak jak każdy inny człowiek?

Odpowiedź na nie prowadzi do kolejnych pytań, dotyczących cierpienia dziecka, matki, rodziny, a na końcu jakże potrzebnej pomocy państwa, która wciąż jest, niestety, znikoma. To są także bardzo ważne kwestie, których nie można pominąć, o których powinno się poważnie dyskutować. Lecz każda dyskusja na te tematy i tak sprowadza się na końcu do fundamentalnego pytania o prawo do życia dla każdego człowieka – bez wyjątku.

Eugeniczna selekcja

Jeśli dojdziemy do wniosku, jak miało to miejsce w wielu krajach na Zachodzie, że takie prawo w XXI w. nie ma racji bytu, to musimy się zastanowić nad tym, kto o tym jakże dramatycznym wyborze, polegającym de facto na eugenicznej selekcji, ma decydować: matka, państwo, społeczeństwo? I w imię czego?

Nie można w tym miejscu zasłaniać się nieprawdziwą definicją płodu, który – zdaniem zwolenników liberalizacji aborcji – niczego nie czuje, bo jest rzekomo tylko zbitką komórek. To całkowicie fałszywe myślenie. Tej zbitce komórek w 12. tygodniu ciąży bije serce, a najważniejsze struktury w mózgu są już wykształcone. W czasie badania USG można z kolei zaobserwować, jak dziecko ziewa albo wkłada palce do buzi; widoczne są również narządy płciowe, a także możliwe jest policzenie wszystkich palców u rąk i nóg. Ta zbitka komórek, ten płód to człowiek! I żadne polityczne czy światopoglądowe przekonania tego biologicznego faktu nie są w stanie podważyć.

Obowiązująca tzw. kompromisowa ustawa z 1993 r. zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych sytuacjach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego – jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.

Przełom prawny

Kompromis ten – co pokazują dane statystyczne – oznacza w praktyce, że co roku, powołując się na przesłankę eugeniczną, legalnie dokonywanych jest w Polsce około tysiąca zabiegów przerywania ciąży. Zapewne na tzw. czarnym rynku tych zabiegów jest znacznie więcej.

Czy nowe prawo eliminujące tę przesłankę drastycznie te dane zmieni? Patrząc na skalę i wielkość nielegalnego rynku aborcyjnego, szczerze w to wątpię. Lecz wykreślenie przesłanki eugenicznej dla porządku prawnego polskiego państwa byłoby wręcz prawdziwym przełomem. Potwierdziłoby to, że życia człowieka małego czy starego jest tak samo ważne i cenne oraz podlega ochronie państwa od poczęcia do naturalnej śmierci.

Filozofia Kajfasza

Przed politykami Zjednoczonej Prawicy kolejna godzina próby. To będzie prawdziwy test na to, czy ich deklarowane przywiązanie do chrześcijańskich wartości w kwestii ochrony życia jest prawdziwe, czy tylko wygłaszane na pokaz i na potrzeby politycznych kalkulacji. Wydaje się, że kierując się takimi kalkulacjami, PiS przed rokiem odrzucił podobny obywatelski projekt. Wówczas ważniejszy niż życie tysiąca dzieci rocznie okazał się polityczny spokój, który burzyła fala czarnych protestów.

Czy dziś Jarosławowi Kaczyńskiemu, nowemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, posłom PiS i prezydentowi Andrzejowi Dudzie wystarczy moralnej i cywilnej odwagi, by odrzucić tę filozofię Kajfasza i stanąć w obronie prawa do życia? Najbliższe dni pokażą, którą drogę wybierze obóz władzy i czy przypadkiem z racji zbliżającego się okresu wyborczego nie zdecyduje się tak ważnej sprawy odłożyć na długie miesiące do parlamentarnej zamrażarki.

Autor jest publicystą portalu Onet.pl

Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami