W przyszłym tygodniu Sejm zajmie się 30-krotnością. We wtorek wieczorem planowane jest pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy. W Sejmie krążą teorie, dlaczego temat wrócił.
Jedna z nich dotyczy wyżej wspomnianego pokazywania priorytetów i pozycji PiS w obozie władzy. Inna związana z nią dotyczy sytuacji wewnętrznej w samej partii.
Kilka tygodni temu, na wyjazdowym klubie w Ożarowie pojawił się głos byłej posłanki Doroty Arciszewska-Mielewczyk, która bez powodzenia kandydowała do Senatu. Skrytykowała władze PiS i sposób prowadzenia kampanii. Takich zawiedzionych, niezadowolonych osób może być kilkadziesiąt.
Przeczytaj także: Budżetowe sztuczki w obronie zerowego deficytu
W kuluarach Sejmu mówi się, że powrót PiS do tematu to element próby konsolidacji własnej partii i zaplecza w obliczu sprzeciwu koalicjanta. I to mimo tego, że w tej chwili bez poparcia większej części klubu Lewicy i z partii Jarosława Gowina głosującą przeciw ustawie sejmowa matematyka działa na niekorzyść PiS.