Firma Kamczatalko, produkująca spirytus, wódki i wina, przynosiła straty i trzeba ją było zamknąć. Przedsiębiorstwu nie pomogło nawet to, że jego udziałowcem był lokalny rząd i parlament.
– Zatrzymujemy pracę zakładu, bo wyrób alkoholi na terenie naszego kraju okazał się nierentowny – ogłosił Dmitrij Powznier, szef krajowego komitetu ds. gospodarczych.
Kamczacki wytwórca ponosił duże straty nie dlatego, że mieszkańcy arktycznego regionu nagle masowo przerzucili się na picie herbaty, ale z powodu skokowego wzrostu kosztów transportu spirytusu do zakładów. Cały spirytus wykorzystywany do produkcji miejscowych wódek przyjeżdżał z głębi Rosji, a ceny przewozu towarów w tym roku poszły w górę trzykrotnie. Z tego powodu zostały zamknięte gorzelnie także w Magadanie, na wyspie Sachalin oraz jedna w Chabarowsku.
O ile jednak w tamtych rejonach jeszcze ktoś alkohol produkuje, o tyle na Kamczatce już nikt. Nie wiadomo też, skąd i kiedy zostanie na półwysep sprowadzony. Duże mrozy i śniegi utrudniają komunikację na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Jedyna więc nadzieja w domowej twórczości mieszkańców i zapasach poczynionych przez handel.