To było do przewidzenia. Po krótkotrwałej euforii wywołanej udaną akcją amerykańskich służb, zakończoną zlikwidowaniem człowieka odpowiedzialnego za rzeź cywili na World Trade Center, do mikrofonów, kamer i na łamy gazet przepchnęli się właściciele umysłów tak światłych, że aż oślepiających. W naszym polskim mikroświecie najpierw minister Sikorski zdążył sensownie oznajmić, że cieszymy się z sukcesu Amerykanów, ale zaraz potem premier Tusk stwierdził, że nie można się cieszyć z niczyjej śmierci. Dobrze, że szefowi Platformy nie przyszło nigdy brać udziału w żadnej wojnie, albo choćby grać w wojennym filmie. Już widzę tę scenę: snajper Tusk strzela do wroga, trafia, a następnie zapada w głęboko humanistyczny smutek nad kruchością ludzkiego życia.

Ciekawie wyglądała też rozmowa w TVN24, w której Andrzej Morozowski posługiwał się argumentami tych, którzy uważają, że Osamę bin Ladena należało jednak osądzić, a jego gość – Michał Kamiński z PJN prezentował swój światopogląd „prostego chłopaka”, który każe mu odczuwać radość z zastrzelenia bin Ladena.

To i ja napiszę szczerze, jak na spowiedzi: też się cieszę, że bin Laden nie żyje. Cieszę się, że temu z amerykańskich agentów, któremu było dane go zastrzelić, nie zadrżała ręka i nie zaczął rozmyślać o unijnym zakazie kary śmierci. Ale mam wrażenie, że dziękować temu dzielnemu człowiekowi nie powinni ci, którzy, jak ja, są szczęśliwi, iż pomszczona została śmierć ludzi nie mających nawet kilku minut na pożegnanie z najbliższymi, a potem wyskakujących z płonących z okien WTC.

Dziękować człowiekowi, który nacisnął spust, powinni przede wszystkim ludzie, którzy chcieliby za wszelką cenę Osamę postawić przed sądem. Dziś mają ręce splamione jedynie polityką, nie krwią, a tak śniłyby im się po nocach setki, tysiące, a może i dziesiątki tysięcy ludzi wziętych jako zakładników lub zabitych podczas procesu tego terrorysty. Bo że Al-Kaida zrezygnowałaby z prób jego uwolnienia wszelkimi możliwymi sposobami lub wywarcia presji na świat zachodni, nikt nie ma prawa wątpić.  Osobiście, znacznie bardziej przeraża mnie krótkowzroczność tych polityków i fakt, że coś od nich na tym łez padole zależy, niż to, że wyrok na Hitlera naszych czasów wykonano bez procesu. Niech mu woda ciężką będzie. ?