To są kłamstwa, a dowody na to przedstawię w sądzie. Cała sprawa to prowokacja i intryga polityczna - powiedział. - Jestem zdziwiony i wielce zbulwersowany, że takie sprawy pojawiają się właśnie teraz, gdy ustalane są listy wyborcze. Zaznaczył także, że nie zamierza rezygnować z zajmowanych stanowisk, o co apelowali dwaj działacze SLD, gdyż nie ma sobie nic do zarzucenia.
Szef krakowskiego Sojuszu oświadczył, że wystawi kolczyk z brylantem na aukcji, gdy cała sprawa się już skończy, a zebrane w ten sposób pieniądze przekaże na cele charytatywne. Czekamy z niecierpliwością.