Programy Tomasza Lisa coraz częściej pełnią rolę telewizji edukacyjnej dla elektoratu PO. Iluż ciekawych rzeczy mogliśmy się dowiedzieć z wczorajszego wydania tego widowiska o roboczym tytule „Wolnoć Tomku w swoim tokszołku”.
Lekcja nr 1 - Sławomir Nowak nie słyszał o platformerskiej aferze w Wałbrzychu. Kiedy Adam Hofman wspomniał o niej, Nowak mówił: „To bardzo ciekawe, bardzo ciekawe, co pan mówi”.
Lekcja nr 2 - Ryszard Kalisz uważa, że po uniewinniającym wyroku sądu w sprawie zniszczenia Biblii przez Nergala i nazwania jej „g...” nikt nie ma prawa do własnej opinii w tej sprawie. Kiedy Hofman, jak na rzecznika PiS w sposób wyjątkowo wyważony i spokojny, próbował Nergala skrytykować, Nowak drwił „No i Nergalowi się oberwało, biednemu”, a Kalisz krzyczał „Był wyrok sądu, rozumie pan, był wyrok sądu!”. Co ciekawe, w kwestii odpowiedzialności za śmierć Barbary Blidy, którą pan Rysiu lubi wycierać sobie prawnicze usta, ustalenia sądów nie są dla niego wiarygodne.
Lekcja nr 3 - Kiedy członek partii rządzącej przerywa członkowi opozycji, ten drugi sam musi kilkakrotnie prosić o zaprowadzenie porządku w dyskusji. Kiedy zaś występuje sytuacja odwrotna – prowadzący Lis interweniuje sam z siebie, lub – za drugim razem – po leniwym, acz wymownym geście członka partii rządzącej, który porównać można jedynie do pstryknięcia palcami na kelnera w restauracji Pod Wyżelowanym Chłopcem.