Platforma Obywatelska w ostatniej fazie kampanii wyborczej skupiła się na przesłaniu: mniej, czy więcej, czyli tylko my zapewnimy Polsce 300 mld złotych w nowej perspektywie finansowej Unii Europejskiej. Tłumacząc z haseł wyborczych na język bardziej precyzyjny, propagandzistom PO chodzi o to, że tylko rząd tej partii będzie w stanie wynegocjować korzystne dla Polski rozwiązania w nowych Wieloletnich Ramach Finansowych Unii Europejskiej na lata 2014-2020.
Poseł Dorn zauważa, że to nie rząd Donalda Tuska wynegocjował fundusze dla Polski.
Premier Tusk i propagandziści PO wprowadzili swoja partię na bardzo kruchy lód i mam wrażenie, że to od opozycji ( tak PiS, jak i SLD) zależy, czy przejdzie po nim, czy też załamie się on z trzaskiem, ze wszystkimi opłakanymi dla wkraczającej konsekwencjami.
Po pierwsze bowiem, nic nie wskazuje na to, że w tej kwestii to „ekipa” PO ma większe doświadczenie i możliwości niż „ekipy” rywali. To nie rząd PO wynegocjował korzystną dla Polski perspektywę na lata 2007-2013 - podkreśla Dorn. - Udaną końcówkę w negocjacjach przeprowadził rząd PiS-u z premierem Marcinkiewiczem i ministrem spraw zagranicznych Mellerem, ale warto docenić poprzedników, czyli rząd SLD, a zwłaszcza rolę premiera Leszka Millera, który rzutem na taśmę wynegocjował dodatkowe fundusze unijne związane z traktatem akcesyjnym w 2004 roku.
Jeśli chodzi o negocjacje nad budżetem, to z dwojga złego czułbym się pewniej, gdyby negocjował Leszek Miller, a nie Donald Tusk. Co twardziel, to twardziel, a co mięczak, to mięczak.