Nikt nie lubi, gdy zagląda mu się do kieszeni. Jednak na przedstawicielach władzy spoczywa obowiązek składania oświadczeń majątkowych. Niestety, okazuje się, że część z nich nie traktuje tego poważnie.
Wartość domu jednego z posłów PO w ciągu kadencji Sejmu wzrosła niemal dwukrotnie - z 320 do 600 tysięcy złotych. 120-metrowy dom innego posła PO zdrożał w ciągu kilku lat ze 120 do 400 tysięcy złotych.
Z kolei 45-hektarowe gospodarstwo jednego z posłów PSL w ciągu czterech lat jego zasiadania w Sejmie zdrożało z 250 do 500 tysięcy złotych. Bez rozbudowywania, wykazania inwestycji - ot, po prostu. Ciekawe, czy to się często zdarza sąsiadom pana posła? Ów poseł jest zresztą zdumiewającym szczęśliwcem. Jego auto - warte w 2008 r. 60 tysięcy złotych - w 2009 r. stało się nagle warte więcej o siedem tysięcy złotych. – informuje rmf24.pl.
Kolejny poseł PO w pierwszym oświadczeniu majątkowym napisał, że jego oszczędności wynoszą zero złotych. Parę miesięcy później - już 30 tysięcy złotych. Rok później - 100 tysięcy, kolejny rok później - już 240 tysięcy, w następnym roku - 256 tysięcy, a na końcu kadencji - 330 tysięcy złotych. Po drodze poseł kupił jeszcze mieszkanie i wymienił dwa niezłe samochody na nowe i lepsze. To prawie tak samo zdumiewające, jak przypadek jednego z ministrów PO, ponoć niezłego prawnika. Jego majątek stanowią samochód oraz żaglówka i stare auto, którego współwłaścicielem jest syn. I to wszystko po wielu latach zasiadania w Sejmie i rządzie.