Reklama
Rozwiń
Reklama

Bankructwo ma zalety - mówi Robert Gwiazdowski

W USA była obawa o to, że firmy z innych krajów przejmą produkcję. U nas aktywa firmy pozostaną i niech przejmą je ci, którzy lepiej sobie radzą - twierdzi prezydent Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski

Publikacja: 05.07.2012 19:51

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Podoba się panu pomysł wicepremiera Waldemara Pawlaka, aby rząd znacjonalizował upadające duże spółki?

Robert Gwiazdowski:

Nie. Tak jak podoba mi się koncepcja minimalnej emerytury powszechnej, wprowadzenie kasowego rozliczania podatków w przypadku małych firm, tak pomysł nacjonalizacji jest zły.

Dlaczego?

Bankructwo w kapitalizmie nie jest niczym złym. To zaleta wolnego rynku, a nie wada. Jeśli firma bankrutuje, to pozostaje jej majątek. Przejmują ją od komornika wierzyciele, ci którzy nie zbankrutowali, radzili sobie lepiej od bankruta. To socjalizm utrzymuje nierentowne firmy. Nie wszystkie firmy budowlane stawały do przetargów infrastrukturalnych i toczyły wojnę cenową. Przestrzegały, że warunki, na jakich są podpisywane kontrakty, nie mają szansy ekonomicznego i finansowego spięcia. One miały rację, a nie ci, którzy teraz bankrutują i którym chce pomóc minister gospodarki.

Reklama
Reklama

Upadające firmy są winne sobie same?

Wojna cenowa, w której uczestniczyły i którą wygrywały, jest nieracjonalna. Albo zakładały, że uda im się przenegocjować warunki kontraktu, albo wiedziały, że odbiją sobie na podwykonawcach. Tak się nie robi biznesu, to jest nieuczciwe. Waldemar Pawlak zaproponował pomoc dla firm, które żyły kosztem podwykonawców. Złudne jest mówienie, że jeśli pomożemy PBG czy Hydrobudowie, to zapobiegniemy problemom branży. Kłopoty podwykonawców pozostaną bez zmian.

To znaczy?

Jeśli wprowadzimy przepisy, że płacimy podatek dochodowy od zapłaconej usługi, a nie tylko od takiej, na którą firma wystawiła fakturę, to pomoże branży. Jeśli zmienimy ustawę o zamówieniach publicznych - raz a mądrze - to poprawi kondycję branży. Dla firm budowlanych naprawdę nie ma znaczenia, czy wielcy bankruci będą prywatni czy państwowi, jeśli warunki gospodarowania pozostaną nieracjonalne.

Zwolennicy zaangażowania państwa w gospodarkę przywołują przykłady z innych krajów, także z USA.

To prawda. Ale czy jeśli Amerykanie będą wkładali ręce do wrzątku, to my mamy robić tak samo? Możemy zrobić podobnie jak oni, ale co prawda jesteśmy emitentem własnego pieniądza, ale nasz pieniądz nie jest walutą światowej rezerwy. A poza tym, w przypadku General Motors istniało pytanie, co z akcjonariuszami prywatnymi oraz obawa, że firmy z innych krajów przejmą produkcję czy firmę. U nas nie ma takiego problemu. Aktywa firmy pozostaną, niech przejmą je ci, którzy lepiej radzą sobie w biznesie. Przecież wielkie kontrakty infrastrukturalne nie upadną. Dlaczego nie może ich realizować syndyk, a lepiej od niego będzie to robił prezes spółki państwowej nadany przez ministra skarbu? W rządzie istnieje przekonanie, że na kłopoty najlepsza jest specustawa. A to nieprawda. Nacjonalizacja to droga donikąd.

Reklama
Reklama

To jak pomóc branży?

Trzeba zmienić ustawę o zamówieniach publicznych i sposób płacenia podatku dochodowego z memoriałowego na kasowy. Czyli płacimy wtedy, gdy mamy zapłatę, a nie gdy wystawiamy rachunek. Teraz opodatkowaniu podlega de facto samo wystawienie faktury. To absurd. Minister Pawlak wierzy w specustawy. Tak samo zareagował na problemy firm z opcjami. A przecież każda sytuacja w biznesie jest indywidualna. I firmy zaczynają powoli wygrywać z bankami w sądach.

Czy pomysł nacjonalizacji w budownictwie może przenieść się na inne branże?

Może... zapewne stoczniowcy będą mieli za złe państwu, że nie ratuje ich branży.

Rozmawiała Aleksandra Fandrejewska

Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama