Ale też właśnie wtedy, kiedy pojawiło się ono na transparentach demonstrantów pałowanych przez ZOMO – to oni sprawowali totalną władzę nad mediami i przez pół wieku tumanili poddanych. Teraz mediów – i tylko mediów – nie mają i stąd rozzłoszczenie na tych – jak to subtelnie ujął Grzegorz Kołodko – „którzy łżą, jak chcą, w tej czy innej gazecinie". Ale nie ma rady, będziemy nadal „łgać", ile wlezie, o „Polisach", „Elektromisach" i „moskiewskich łącznikach" –jeśli tylko interes społeczny lub państwowy będzie zagrożony. Nie trzeba się zresztą tak bardzo denerwować, przecież – na szczęście – są też "wykrywacze kłamstw", takie jak „Nie" albo „Trybuna".

Każdy kupuje swoje.

Wybór z książki Macieja Kledzika Rzecz o „Rzeczpospolitej" i przygotowywanego drugiego jej wydania