Dlatego, gdy powstawał IPN, widziałam w tej instytucji ogromną szansę, zwłaszcza na uporządkowanie wiedzy o przeszłości". Ze zdziwieniem, troską obserwuje IPN i nie kryje zawodu: „Styl, w jakim doszło do ujawnienia współpracy ojca Hejmy ze służbami specjalnymi PRL, wzbudził we mnie poważne wątpliwości co do rzetelności Leona Kieresa. Zdrowy rozsądek i doświadczenie podpowiadają, że należało przygotować całościowy raport, obejmujący wszystkie materiały znane w tej trudnej sprawie. Nie zrobiono tego, a skutkiem jest obserwowane w mediach polowanie na kolejnych donosicieli z otoczenia Ojca Świętego. Rzucanie szczątkowych i tajemniczych informacji, w obliczu których, aby mieć jakikolwiek pogląd na sprawę, trzeba domyślać się i spekulować, jest niepoważnym traktowaniem nie tylko osoby, w stosunku do której wysuwa się tak ciężkie zarzuty, ale także społeczeństwa. Postępowanie szefa IPN odbieram jako wyjątkową niefrasobliwość. Mimo wszystko nadal wierzę w tę instytucję, choć mam wątpliwości, czy ta wiara obejmuje jej dotychczasowego zwierzchnika".