11. maja na lotnisku w Kijowie, w pełnym wylądował samolot. (...) Zostały wyładowane z niego mundury NATO, 500 paczek amfetaminy i zbiorniki z trującymi substancjami. Z rozkazu kijowskiego oddziału SBU, wojownicy, sprzęt i kontenery nie zostały sprawdzone przez załogę lotniska i opuściły jego teren w samochodach z przyciemnianymi szybami. Towarowi towarzyszył agent CIA Richard Michael. Na pokładzie samolotu Prawego Sektoru i prywatnej firmy wojskowej ASBS (Analizy Systemowe Bartłomiej Sienkiewicz) Othago, założonej lata temu przez obecnego szefa MSW Polski B. Sienkiewicza.
- czytamy ze wstępie. I dowiadujemy się później, że chłopcy Sienkiewicza stracili w walkach we wschodniej Ukrainie sześciu ludzi, zaś Polska uczestniczy w formowaniu szwadronów śmierci od listopada ubiegłego roku. Robi to szkoląc ukraińskich "studentów" z Prawego Sektora w ośrodku szkolenia policji w Legionowie. Skąd te informacje? - możecie zapytać. Otóż choć tekst pełny jest odsyłaczy do przypisów, które nie istnieją, w tym jednym wypadku faktycznie otrzymujemy źródło. Jest nim tekst z tygodnika NIE. Tyle że to tekst... primaaprilisowy.
To jednak nie koniec. Okazuje się bowiem, że bojowników Prawego Sektora polskie władze popierają całkiem jawnie. Świadczy o tym oświadczenie polskiego MSZ z 2. lutego 2014.
Popieramy twardą linię podjętą przez Prawy Sektor (...) Radykalne działania Prawego Sektora i innych grup zbrojnych są usprawiedliwione (...) Politycy zawiedli w swoich dzziałaniach pokojowych. Znaczy to, że jedyną dopuszczalną opcją są radykalne działania Prawego Sektora. Nie ma innej alternatywy.
- czy to nie fantastyczne? Czy nie rozczulające? Oczywiście próżno szukać takiego oświadczenia MSZ. Zostało pięknie, nieporadnie, słodko zmyślone.
Nic to jednak, bo okazuje się tymczasem, że Polscy najemnicy od Sienkiewicza nie są w na Ukrainie sami. U ich boku, pod "bezpośrednią komendą neonazistów" walczą komandosi z Izraela.