Reklama
Rozwiń
Reklama

Tomasz Krzyżak: Biskupi nie wpadli w pułapkę polityków

Hierarchowie uniknęli zaangażowania w kampanię wyborczą. To dobry prognostyk na przyszłość. Kościół ma bowiem przede wszystkim wypełniać misję prorocką.

Aktualizacja: 22.04.2015 09:02 Publikacja: 21.04.2015 22:07

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa

Do końca kampanii prezydenckiej zostało już tylko dwa i pół tygodnia. Niemrawy wyścig do Pałacu na Krakowskim Przedmieściu w najbliższych dniach zapewne nabierze rozpędu. Dotychczas kandydatom, którzy przewodzą w rankingach, znów udało się podzielić społeczeństwo w kwestiach światopoglądowych oraz w podejściu do katastrofy smoleńskiej. Nie udało się za to wciągnięcie do wyborczej gry hierarchii Kościoła, choć takową próbę podjęto.

Najpierw skierowano pod obrady Sejmu temat konwencji antyprzemocowej, potem projekt ustawy w sprawie in vitro. W debatach dotyczących tych spraw głos biskupów był mocny i zdecydowany. Ale próba wplątania ich w bieżącą politykę, by móc potem wypominać, że Kościół miesza się w sprawy państwa, nie wyszła.

Przed głosowaniem w sprawie in vitro biskupi przypomnieli naukę Kościoła w tej kwestii. Wskazali też politykom – odwołując się do Jana Pawła II – ścieżkę, którą powinni podążać. I wbrew oczekiwaniom części polityków zgodnym głosem w tej sprawie mówili zarówno kard. Kazimierz Nycz, jak i kard. Stanisław Dziwisz, a także abp Stanisław Gądecki, abp Sławoj Leszek Głódź czy nawet abp Henryk Hoser.

Gdy jednak rządowy projekt ustawy o zapłodnieniu pozaustrojowym Sejm wysłał do prac w komisjach, żaden z biskupów nie rozdarł teatralnie szat. Żaden publicznie nie potępił parlamentarzystów. Nie było takiej potrzeby, bo wszystko na ten temat zostało wcześniej powiedziane.

Zapewne na ostatniej prostej przed wyborami episkopat wyda specjalny komunikat. Nie znajdzie się w nim wskazanie, na kogo należy głosować, ale przypomnienie, że pójście na wybory jest obowiązkiem każdego obywatela. Na miejscu będzie także sugestia, by w zgodzie z sumieniem oddać głos na tego z kandydatów, który w postępowaniu kieruje się nauczaniem Kościoła. Owa wskazówka może oczywiście stać się powodem do oskarżeń pod adresem Kościoła, że wtrąca się do polityki, ale trudno to uznać za uzasadniony zarzut.

Reklama
Reklama

Ta kampania wyborcza – co zauważalne gołym okiem – znacząco odbiega od tych, których świadkami byliśmy w latach minionych, gdy księża i niektórzy biskupi niemal do ostatniej chwili prowadzili agitację wyborczą, a poszczególni kandydaci zabiegali o ich poparcie. Dziś tego typu przypadki też się zdarzają, ale są incydentalne.

To bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Jesienią czekają nas jeszcze wybory parlamentarne – jednak już teraz można powiedzieć, że biskupi zdali egzamin. Sztuka ta nie wyszła za to paru politykom.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Polska nie może ulegać niebezpiecznej iluzji
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Bohaterami nowych „Dziejów głupoty w Polsce” byliby Grzegorz Braun i brauniści
Publicystyka
Historyk IPN odpowiada Jad Waszem: Wymagajmy od siebie powagi i dokładności
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama