Do tego pierwszego w swoim czasie zaliczani byli arcybiskupi Stanisław Gądecki i Henryk Hoser. Odkąd jednak obaj zaczęli wypowiadać opinie niezgodne z linią „GW" – a więc artykułować stanowisko Kościoła w takich sprawach, jak in vitro czy teorie gender – zaczęli być przez to medium piętnowani jako przedstawiciele nadwiślańskiego ciemnogrodu (na łamach „Plus Minus" pisał o tym w tekście „Biskupi, których przestała lubić »Wyborcza«" Tomasz Krzyżak).
Teraz dołączyli do nich kolejni purpuraci, w których jeszcze do niedawna „Wyborcza" pokładała nadzieję na budowę postępowego, światłego skrzydła w episkopacie przeciwko PiS, Radiu Maryja i wszelkiej strasznej konserwie. Chodzi o kardynałów Kazimierza Nycza i Stanisława Dziwisza. Ich wygłoszone w Boże Ciało homilie spotkały się z krytyką Katarzyny Wiśniewskiej. Publicystka „GW" zarzuciła im, że w taką uroczystość, kiedy trzeba podnosić kwestie wzniosłe, mieli czelność mówić o zagrożeniach związanych z in vitro, konwencją antyprzemocową i związkami partnerskimi.
Warto tu szczególnie przywołać słowa kardynała Dziwisza o tym, że zapłodnienie pozaustrojowe to metoda „niemoralna, nie do przyjęcia przez chrześcijan i przez ludzi szanujących fundamentalne prawo każdej ludzkiej istoty do życia". Tym samym metropolita krakowski zwrócił po prostu uwagę na towarzyszące temu zabiegowi uśmiercanie nadliczbowych zarodków, czego Kościół zaaprobować nie może. A co na to Wiśniewska?
„Jeśliby biskupi przypomnieli – nie co chwilę – że Kościół in vitro nie pochwala, to wszystko byłoby w porządku.
Jednak sformułowanie »niemoralne« piętnuje wielu ludzi. A postulat prawnego zakazu in vitro, co często sugerują biskupi, czy negowanie konieczności uregulowania sytuacji związków partnerskich to nadużycie".