Żaden krzyż nie
został ściągnięty przez Trzaskowskiego
W kampanii wybrzmi sprawa „ściągania krzyży”, które to
zalecenie dotyczące instytucji państwowych miał rzekomo wydać Trzaskowski. O żadnym
ściąganiu krzyży w zarządzeniu nie było mowy i żaden krzyż nie został
ściągnięty przez zarządzenie Trzaskowskiego. Sam prezydent tak się tłumaczył w
Polsat News: „Ja nie ściągnąłem żadnego krzyża z urzędu, tylko wydałem
postanowienie, żeby nie wieszać krzyży w nowo otwartych przestrzeniach.”
W zarządzeniu
z 8 maja 2024 roku o standardach równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy zapisano, że „przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi
religijnie”. Rafał Trzaskowski początkowo tłumaczył, że chodzi o miejsca, gdzie
obsługiwani są mieszkańcy, ale nie wskazywał, że zapisy obejmują jedynie
nowe lub remontowane budynki.
W zapisie chodzi o to, żeby nowo oddane budynki były
religijnie neutralne ze względu na Polaków, którzy nie są wyznaniowo
homogeniczni. W zarządzeniu nie ma nic o ściąganiu krzyży. Temat już jest grany
w kampanii, gdyż do części Polaków, dotarł zakłamany przekaz o tym, że Trzaskowski
chce ściągać krzyże. Karol Nawrocki będzie wykorzystywał niewiedzę części Polaków,
którzy nie weryfikują informacji. Kandydat PiS będzie straszył wyborców, że ich
tożsamość będzie zagrożona, jeśli prezydentem Polski zostanie przedstawiciel KO. To jeden
z powodów, dla których Trzaskowski będzie musiał być blisko ludzi i pokazać,
jaki jest i jakie ma poglądy.
Trzaskowski we
wschodniej Polsce i mniejszych miejscowościach jest jak czarna wołga
Polska jest podzielona. Trzaskowski w drugiej turze nie musi
walczyć o wyborców KO i Lewicy. Wystarczy, że nie zrazi ich do siebie. Teraz musi
być blisko wyborców, którzy nie wiedzą, na kogo zagłosować, którzy poszli do
wyborów parlamentarnych, ale nie wiadomo, czy teraz zagłosują, oraz być wśród
ludzi, którzy uważają go za zło. Krzyże będą dla nich koronnym przykładem.
Karol Nawrocki ma ułatwioną pracę. Dla Polaków jest białą
kartą do zapisania. Nawet jeśli są informacje, które mu szkodzą, dla wyborców
jest nowy w polityce i nie da się temu zaprzeczyć. Dopiero buduje swój wizerunek
i może być elastyczny poglądowo. Nawrocki mówi prostym
językiem, zdaniami nieskomplikowanymi, a poglądy ma na „na chłopski rozum”
zrozumiałe. Gdy wgryzą się w jego wypowiedzi eksperci, jasne staje się, że nie
ma pojęcia w wielu tematach, o których mówi. Kandydat PiS będzie unikał konferencji
i odpowiadania spontanicznie na pytania, gdyż łatwo może obnażyć swoją
niekompetencję. Jeśli w wywiadach na żywo czy autoryzowanych rozmowach pokazuje
swoje nieprzygotowanie, to co dopiero złapany w przelocie przez dziennikarzy. Jednak
wada Nawrockiego to też jego zaleta. Większość wyborców to nie eksperci, ale
osoby oczekujące prostych rozwiązań, które zaspokoją ich potrzeby i odgonią lęki. Nawrocki może im to dać. Trzaskowski niekoniecznie.