Reklama
Rozwiń

Prezydent jednak źle chroniony

Niespełna miesiąc temu „Rzeczpospolita” pisała o nieprawidłowościach związanych z ochroną najważniejszej osoby w państwie.

Aktualizacja: 18.03.2016 13:37 Publikacja: 18.03.2016 13:02

Prezydent jednak źle chroniony

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Czytaj także:

Wówczas spadła na naszą redakcją fala krytyki i hejtu ze strony publicystów i ekspertów związanych blisko z obozem władzy. Nie docierały do nich żadne argumenty podnoszone przez nas, że coś złego dzieje w Biurze Ochronie Rządu, w którym po naszej publikacji wszczęto wewnętrzne dochodzenie. Nie miało jednak ono na celu sprawdzenie naszych doniesień i ewentualne wyciągnięcie z nich konstruktywnych wniosków, lecz ustalenie przede wszystkim naszych informatorów.

Na kolejne, już nie tyle potknięcia w ochronie prezydenta, co skandalicznie zaniedbania jak pokazało życie nie trzeba było długo czekać. Wypadek Andrzeja Dudy, do jakiego doszło 4 marca na autostradzie A4 mógł skończyć się nie tyle poważnymi obrażeniami, co nawet śmiercią prezydenta. I takie są fakty.

O nieznanych dotąd szczegółach, które rzucają zupełnie inne światło na tę sprawę piszemy w piątkowym wydaniu. I znowu, podobnie jak przed miesiącem wywołały one falę hejtu pod naszym adresem i oskarżenia o współpracę z byłymi szefami BOR . Jednak fakty są takie, czy się to komuś podoba, czy nie, że opona, która pękła feralnego dnia w opancerzonej limuzynie prezydenta została wyciągnięta kolokwialnie rzecz ujmując z magazynowego śmietnika. Gumę przeznaczoną przez BOR do utylizacji funkcjonariusze postanowili w wyniku nagłej potrzeby odkurzyć i bez żadnych obaw założyć w samochodzie prezydenta. Opona jednak nie wytrzymała górskich warunków oraz sporej prędkości, z jaką poruszała się kolumna głowy państwa. Samochód wpadł w poślizg i zsunął się do rowu. Dzięki Bożej Opatrzności i umiejętnościom kierowcy nikt nie został ranny.

 

Co wykazał wewnętrzny audyt w BOR i dochodzenie po wypadku? Niewiele. Winą za incydent na A4 obecne kierownictwo Biura zrzuciło na swoim poprzedników, nie wspominając ani słowa o zużytej oponie. Ktoś tu ewidentnie minął się z prawdą, co na szczęście zaczyna dostrzegać także rząd PiS. MSWiA nie czekając na kolejne pseudo wyjaśnienia postanowiło od razu po naszej publikacji powołać zespół niezależnych ekspertów, który ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wypadku prezydenta Dudy. I oby tak się rzeczywiście stało. Choć tak naprawdę polityczną odpowiedzialność za błędy BOR ponosi wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, który podobnie jak przy dymisji Komendanta Głównego Policji znowu musi się gęsto tłumaczyć.

Sprawa ta wydaję się, że ma także drugie dno. Trudno bowiem uwierzyć, że tak doświadczeni oficerowie BOR, mający za sobą lata praktyki i niezwykłe umiejętności popełniają tak kardynalny błąd. Pytanie jakie się nasuwa jest oczywiste: kto wydał zgodę na jawne łamanie procedur? I po co? Oby nie okazało się po raz kolejny, że kwestie polityczne wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem, którego z całą pewnością tym razem zabrakło.

Czytaj także:

Wówczas spadła na naszą redakcją fala krytyki i hejtu ze strony publicystów i ekspertów związanych blisko z obozem władzy. Nie docierały do nich żadne argumenty podnoszone przez nas, że coś złego dzieje w Biurze Ochronie Rządu, w którym po naszej publikacji wszczęto wewnętrzne dochodzenie. Nie miało jednak ono na celu sprawdzenie naszych doniesień i ewentualne wyciągnięcie z nich konstruktywnych wniosków, lecz ustalenie przede wszystkim naszych informatorów.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?