Obóz władzy zrobił wiele, aby Platforma była przegrana już na starcie prac tej komisji. Wedle sobie tylko znanego algorytmu, posiadający 234 posłów PiS dostał w 9-osobowej komisji pięć miejsc, zaś Platforma (posłów po ostatniej redukcji 134) — jednego, podobnie jak Kukiz'15 (36 posłów), Nowoczesna (30 posłów) i PSL (16 posłów).
W pewnym momencie PiS wahało się, czy komisji nie zwiększyć do 11 posłów, wówczas te proporcje można byłoby wyważyć mniej brutalnie. Ale zwyciężyła wersja pierwotna, co jest pierwszą przesłanką, że PiS chcę tą komisją Platformę rozgnieść, a nie wyjaśnić aferę.
Po wtóre, mówi o tym sam skład komisji. Co prawda jej szefową została Małgorzata Wassermann, która nie budzi kontrowersji politycznych, ale za to większość ekipy PiS to polityczni bulterierzy, na czele z zaufanym od ćwierć wieku człowiekiem prezesa Kaczyńskiego Markiem Suskim i lubującym się w kontrowersjach Stanisławem Piętą. Jest też Jarosław Krajewski, który wcześniej jako radny był wytrwałym tropicielem słabości rządów Platformy w stolicy. Partia wysyła go do komisji, by wylansował się jako kandydat na prezydenta Warszawy w 2018 r.
Platforma na swój jedyny fotel wskazała także bulteriera, Krzysztofa Brejzę. Nikłą reprezentację posłów PO, PiS rekompensuje Grzegorzowi Schetynie w specyficzny sposób: do komisji wydelegował Joannę Kopcińską swą posłankę z Łodzi, która przez lata działała w tamtejszej Platformie. Kopcińska związana była z grupą Krzysztofa Kwiatkowskiego, obecnego prezesa NIK, któremu z racji rozgrywek partyjnych często było blisko do Schetyny.
Komisja w tym składzie gwarantuje nie tylko atak PiS na Platformę. Gwarantuje także atak Nowoczesnej na Platformę. Ryszard Petru okazał się podobnie przewrotny, co PiS. Wysłał do komisji Witolda Zembaczyńskiego. To syn prominentnego działacza Platformy, byłego wieloletniego prezydenta Opola z nadania tej partii Ryszarda Zembaczyńskiego. Gdy Zembaczyński senior w czasach prezydentury miał kłopoty z prawem, partia stanęła za nim murem. Dlatego liderzy PO dostali furii, gdy podczas debaty nad powołaniem komisji śledczej Zembaczyński junior wypalił do nich: