[b]Zaskoczyła pana ugodowa postawa premiera Donalda Tuska w Chinach?[/b]
Bardzo. To rewolucja, której nikt się nie spodziewał. Odwrócono polską politykę wobec Chin o 180 stopni. Ostatnim premierem, który odwiedził Chiny, był Waldemar Pawlak w 1994 roku. W 1997 był tam prezydent Aleksander Kwaśniewski i potem nie było już nic, jeśli nie liczyć wyjazdów Andrzeja Leppera. On próbował uprawiać dyplomację kupiecką a la Gerhard Schröder, ale te podróże nie miały żadnych szans powodzenia, bo ich ranga była niska. Wizyta premiera Tuska i deklaracje, które tam złożył, są prawdziwą bombą.
[b]Co to jest dyplomacja kupiecka?[/b]
To jest dyplomacja, którą teraz Polska będzie prawdopodobnie uprawiać. Od przełomu demokratycznego w 1989 roku do teraz prowadziliśmy wobec Chin politykę prometejską. Polska miała być taką inspiracją demokratyczną dla Chin, upominaliśmy się o prawa człowieka, o los dysydentów. A dyplomacja kupiecka kładzie nacisk przede wszystkim na interesy. Jej pionierem był Helmut Kohl, a prawdziwymi mistrzami Gerhard Schröder i Jacques Chirac, którzy w latach 90. jeździli do Chin, przecinali wstęgi, otwierali nowe inwestycje niemieckie czy francuskie. Pewnie teraz my będziemy obserwować to samo. Wiemy już, że przyjedzie do nas premier Chin Wen Jiabao, bo zaprosił go Donald Tusk.
[b]Politycy zachodni zawsze jeździli do Chin?[/b]