II wojna światowa dla ludzi, którzy nie pamiętają jej osobiście, ma barwy czarno-białe. Takie jak niemal wszystkie filmy i fotografie z lat 1939 – 1945. Sprawiło to, że konflikt ten, choć skończył się ledwie 65 lat temu, jawi się nam jako zamierzchła przeszłość. Inna epoka.

Pewnie dlatego kolorowe zdjęcia Juliena Bryana wykonane we wrześniu 1939 roku w Warszawie robią takie wrażenie. Wojna w obiektywie amerykańskiego reportera nabiera realnych kształtów. Okazuje się, że ówcześni warszawiacy byli ludźmi z krwi i kości, a nie tylko rozmytymi, czarno-białymi postaciami ze starych kronik.

Rozbite kamienice, które zamieniły się w góry czerwonego, ceglanego gruzu. Maszerujące kolumny polskiego wojska w zielonych mundurach i ortodoksyjni Żydzi w czarnych chałatach, którzy wraz z polskimi sąsiadami kopią rowy przeciwlotnicze. Chłopiec, któremu udało się z gruzów wydobyć klatkę z żółtym kanarkiem. Trudno się od tych zdjęć oderwać.

W numerze zwraca też uwagę materiał o nocy z 28 na 29 października 1939 roku, gdy niemieccy narodowi socjaliści przepędzili przez granicę do Polski 17 tysięcy Żydów. Byli to ludzie, którzy mieszkali w Niemczech od lat, ale posiadali polskie obywatelstwo. Kilka tysięcy z nich znalazło schronienie w miejscowości Zbąszyń, gdzie zaopiekowali się nimi Polacy i organizacje żydowskie. „Widziałem kobietę wyrzuconą z domu w Niemczech w samej piżamie (obecnie jest na wpół obłąkana)” – pisał opiekujący się wypędzonymi Emanuel Ringelblum. – „Widziałem chorego w śpiączce niesionego przez granicę na noszach. Okrucieństwo, jakiego nie widzieliśmy jeszcze w ludzkich dziejach”. Słowa te, w obliczu tego, co miało nadejść już niedługo, brzmią nieco groteskowo.

Tekst, jak zwykle w „Karcie”, opatrzony jest znakomitymi zdjęciami. Panowie w kapeluszach i garniturach ustawiający się po zupę z kotła, kobiety w eleganckich paltach obierają ziemniaki na wspólny posiłek. Budowany latami świat został zdruzgotany w ciągu jednej nocy.