"Jesteśmy silni, zwarci i bardzo się staramy. Wiele dobrego już udało nam się zrobić". Taką marketingową strategię na najbliższe miesiące przyjęła właśnie Platforma.
Cel jest oczywisty: powstrzymać spadek sondażowych notowań partii. Po jesiennych wyborach Donald Tusk ma być ponownie premierem i należy zrobić wszystko, by PO nie musiała zawierać rządowej koalicji z SLD, który byłby znacznie trudniejszym partnerem niż PSL.
Proste? Można by powiedzieć, że urokliwie proste. Gdyby nie to, że wypracowanie tej "banalnej" strategii ("banalny" to jeden z ulubionych przymiotników premiera) poprzedziły wielotygodniowe turbulencje w łonie PO.
Pozdrowienia dla pana Jana
Istotnym akordem w tej grze "jacy to jesteśmy silni i starający się" było wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego, które odbyło się w piątek. Pierwsze od 2,5 roku. Oraz zapowiedziane na sobotę spotkanie Rady Krajowej z wystąpieniem Tuska. – To będzie nasz manifest polityczny na nowe otwarcie – już dziś cieszą się politycy PO. I dodają: – Premier znowu jest w doskonałej formie.
Rzeczywiście. W ostatnich dniach Tusk znowu ze swobodą bryluje podczas publicznych występów. Podczas piątkowej debaty w Sejmie nad odwołaniem ministra rolnictwa Marka Sawickiego skrzył dowcipem. Zabierając głos po wystąpieniu posła Krzysztofa Jurgiela, byłego ministra w rządzie PiS, stwierdził, że żałuje, iż Jurgiel nie gra już w piłkę.