Najważniejsze jest to, co dzieje się właśnie teraz - układanie list wyborczych. Można by sparafrazować towarzysza Stalina: nieważni są ci, którzy głosują, ważni są ci, którzy układają listy. I dodać, że układają je w błogim przekonaniu, iż Polacy są stadem baranów, zawsze stawiających krzyżyk przy jedynce. Bo, jak na razie, Polacy potwierdzają słuszność tej opinii. Prawo obdarowywania swych dworaków "jedynkami" stanowi, obok prawa dysponowania budżetową dotacją, główne narzędzie sprawowania przez prezesowskie błagarodja władzy nad partią; toteż pilnie strzegą one, aby nikt nie próbował ich decyzji podważać.

Ziemkiewicz apeluje, żebyśmy - na przekór politykom i naszym odruchom, nie stawiali krzyżyków przy wyborczych "jedynkach".

Ludzie! Nie pozwólmy z siebie bez końca robić partyjnym liderom baranów, nie pozwólmy się im dłużej tak traktować. Będziemy głosować różnie, ale na jakąkolwiek listę padnie Twój, Czytelniku, wybór, namawiam, tłumaczę, wzywam i proszę: nie zakreślaj na niej "jedynki"! Wybierz kogoś ze środka listy! Taka lista ma zwykle koło dwudziestu nazwisk, może znajdziesz na niej kogoś, kto na przykład cieszy się autorytetem w Twojej okolicy czy lokalnej wspólnocie, kto coś zrobił dobrego albo po prostu jest porządnym człowiekiem. A nawet jeśli nic o żadnym z kandydatów nie wiesz, to możesz być pewny, że ten ze środka, skoro nie załapał się na jedynkę ani na miejsce ostatnie, które też jest obsadzane na partyjnym targu, nie jest przynajmniej dworakiem i przydupasem. To już jest coś warte.

Czy apel Rafała Ziemkiewicza chwyci? Czy nieskreślenie "jedynki" pomoże? Czy zakreślając kogoś z niższym numerem nie poprzemy także "dworaka", tyle że mniej zdolnego i skutecznego w swoich działaniach? Na pewno warto o tym podyskutować.