Gdyby Piłsudski i Weygand w bitwie pod Warszawą nie zdołali powstrzymać triumfalnego pochodu armii sowieckiej, to nie tylko chrześcijaństwo doznałoby klęski, lecz i cała cywilizacja zachodnia znalazłaby się w niebezpieczeństwie. Bitwa pod Tours ocaliła naszych przodków brytyjskich oraz ich galijskich sąsiadów od jarzma Koranu. Bitwa natomiast pod Warszawą, rzec można śmiało, wybawiła środkową a także częściowo i zachodnią Europę od jeszcze bardziej wywrotowego niebezpieczeństwa, to jest od fanatycznej tyranii Sowietów.
Warszawa, 4 sierpnia 1920 roku (...) Polacy oświadczają stanowczo, że zdecydowani są bronić Warszawy do ostatniego tchu i nie przestać walczyć nawet w razie utraty Warszawy.
Warszawa, 13 sierpnia 1920 roku (...)
Siły polskie skoncentrowane są na północy w odległości 20 kilometrów od Warszawy. Właśnie teraz rozpoczyna się bitwa. Weygand utrzymuje, iż wojska polskie są dostatecznie silne, by móc przeciwstawić się skutecznie atakowi nieprzyjaciela, z tem jednakże zastrzeżeniem, że dowódcy nie potracą głów, a żołnierze dzielnie spełniać będą rozkazy. (...) Powróciłem właśnie z pozycyj frontowych pod Radzyminem, położonym na północy, w odległości 12 mil ang. od Warszawy. (...) W drodze powrotnej natknąłem się na kilku jeńców bolszewickich, wziętych dopiero co do niewoli. Wyglądali oni łagodnie, bez cienia entuzjazmu, fanatyzmu czy przekonania – zwykli wieśniacy, dobrze odkarmieni, w porządnych butach bez śladu jakiegokolwiek munduru. (...) O armji bolszewickiej wyrażają się źle i twierdzą, iż panuje w niej wielki niedostatek amunicji (...)
Przesilenie. (...)
Niewiadome, kto był rzeczywistym twórcą polskiego planu obrony, jednak zarówno oświadczenia Weyganda jak i Piłsudskiego każą wnioskować, iż osobistej inicjatywie Piłsudskiego zawdzięczać należy najśmielsze posunięcia tego planu.