Tuż przed wyborami kandydaci na posłów zrobią wszystko, by przypodobać się elektoratowi. Joanna Kluzik-Rostkowska postanowiła wzorem Grzegorza Napieralskiego zwiedzić kopalnię Budryk w Ornontowicach.
To najnowocześniejsza kopalnia w Polsce. Bardzo bezpieczna. Można zjechać 1050 metrów pod ziemię, a potem zejść jeszcze niżej, na poziom 1299. Niestety, Kluzik-Rostkowska dostała pisemny zakaz od prezesa JSW - Jarosława Zagorówskiego.
"Najbliższym udostępnianym publicznie zakładem górniczym jest zabytkowa kopalnia Guido w Zabrzu" - napisał prezes Jarosław Zagórowski i by ułatwić sprawę, podał pani poseł telefon do zabrzańskiego muzeum, w którym można zwiedzać prawdziwe, dobrze zachowane wyrobisko. Wytłumaczył też, że w kopalni Budryk wydobywa się kopaliny i obowiązują w niej rygory dotyczące przebywania.
- Formę tej odpowiedzi pozostawię bez komentarza - ocenia Michał Kopański, pełnomocnik sztabu wyborczego posłanki i przypomina, że w czerwcu zarząd spółki nie widział problemu, by na dół, tym razem w kopalni Zofiówka, zjechał szef SLD Grzegorz Napieralski, który potem dumnie pokazywał całej Polsce umorusaną węglem twarz.
- Zjazd przewodniczącego Napieralskiego organizował pracownik Zofiówki, poseł SLD Tadeusz Motowidło, i załatwiał sprawę bezpośrednio z dyrektorem zakładu - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. - Zarząd spółki unika teraz angażowania się w kampanię wyborczą. I tak należy tłumaczyć odmowę prezesa Zagórowskiego skierowaną do Joanny Kluzik-Rostkowskiej - dodaje rzeczniczka.
To kolejny wielki sukces Joanny Kluzik-Rostkowskiej, spadochroniarza w spódnicy, który zatęsknił za węglem. Aż dziw bierze, że pani Joanna nie bała się pobrudzić swojego słynnego czerwonego żakietu. No cóż, polityk musi być odważny. Taka praca.