Krysztopa w salonie24.pl docenia nową sejmową gwiazdę.
Tak jak wiele razy wcześniej, kolejny raz zapalamy się na widok jakiejś politycznej gwiazdy. Zapalamy się na różne sposoby, jedni entuzjazmem, inni wściekłością. Potem, co ostatnio widać było na przykładzie Napieralskiego, wychodzi szydło z worka a worek okazuje się pusty jak bęben Rolling-Stonesów. Tym razem zapaliliśmy się na widok Palikota. Palikota, dzielnego wodza partii protestu (Ja tam ciągle uważam, że to nie jest żadna partia protestu tylko partia nowej metody utrzymania status quo, no ale załóżmy że protestu).
A partie protestu mają swoje narzędzia walki z mainstreamem i establishmentem. Narzędziem typowym dla Samoobrony, do dziedzictwa której się zresztą to coś Palikota odwołuje, były blokady drogowe. Tak jak Lepper wypłynął na blokadach tak Palikot pofrunął na plastikowych penisach i świńskich łbach. I po tym, jak już przestaniemy się nim nakręcać i okaże się, że ani wojny nie warto z nim prowadzić ani prezydentem obwoływać, to po nim zostanie. Świński łeb. Symbol doskonale wpisujący się w istotę sprawy.