Leszek Miller, chociaż kończył już kilka razy, wciąż skończyć nie może. W nagrodę za wytrwałość został szefem klubu SLD.
Krótko po wyborze nowy przewodniczący mówił:
Zrobię wszystko, żeby być szefem nie tylko tych, którzy na mnie głosowali, ale też tych, którzy oddali głos na mojego konkurenta. Dziękuję Ryszardowi Kaliszowi, miałem przed sobą polityka wielkiej klasy, zetrzeć się z nim na forum klubu było zaszczytem. Zamierzam poprosić Ryszarda Kalisza, żeby przyjął godność jednego z wiceprzewodniczących klubu.
Mówił też o wyborze nowego przywódcy całego Sojuszu:
Ja jestem za tym, żeby nowy szef SLD został wybrany w prawyborach w głosowaniu powszechnym. Ja nie będę ubiegał się o to stanowisko.