Prezydent chce złowić prawicowego wyborcę

Bronisław Komorowski próbuje wykorzystać zamieszanie na prawicy, by odzyskać sympatię elektoratu o wrażliwości konserwatywnej

Aktualizacja: 07.12.2011 19:35 Publikacja: 07.12.2011 19:34

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Prezydent podpisał projekt nowelizacji ustawy o godle, barwach i hymnie. Chce m.in. z mocy prawa zobligować sportowe reprezentacje narodowe do używania na koszulkach polskiego orła (to reakcja na kiks PZPN, który zamiast godła państwa wolał na strojach piłkarzy umieścić logo związku).

Konserwatyści w takich sytuacjach zżymają się, że spraw regulowanych przez obyczaje nie powinno się sankcjonować prawnie.  Trudno ustawowo zakazać wpadania na niemądre pomysły, podobnie jak nie da się ustawowo określić zasad dobrego wychowania. Bronisław Komorowski postanowił jednak rzucić na szalę autorytet urzędu prezydenta i zaznaczyć: "sprawa jest poważna".  To niejedyny w ostatnich tygodniach gest głowy państwa w kierunku wyborców o bardziej konserwatywnej czy prawicowej wrażliwości.

W miniony weekend Komorowski w wywiadzie dla "GW" wyraził gotowość stanięcia za rok na czele marszu z okazji 11 listopada. Sugerował, że to najlepszy sposób na połączenie wokół święta i tych, którzy odwołują się do tradycji Romana Dmowskiego, i tych, którzy wybierają Józefa Piłsudskiego.

Trzy dni temu (także w "GW") Komorowski pokazywał troskę o tych Polaków, którzy czują się zaniepokojeni wizją federalistycznej Unii Europejskiej, jaką w Berlinie przedstawił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Komorowski apelował, by wykazać "choćby minimum szacunku dla wrażliwości, a nawet przewrażliwienia innych, tych bardziej ostrożnych czy nieufnych" wobec takiego rozwiązania.

O co gra prezydent? Jego wystąpienia przypadły na czas, w którym prawicowa opozycja pogrąża się w wojnie o to, która jest bardziej prawdziwa (łącznie z ponownym sięgnięciem po odstraszający wielu wyborców temat przywrócenia kary śmierci). Bronisław Komorowski próbuje więc wykorzystać okazję i zadbać o umiarkowanych wyborców prawicy. Tych, którzy wrażliwi są na hasła "suwerenność" czy "patriotyzm", ale nie czują entuzjazmu ani wobec zaproszenia kibiców na Marsz Niepodległości, ani nawoływania do postawienia szefa MSZ przed Trybunałem Stanu czy wołania o IV Rzeszy.

Komorowski w PO uchodził za konserwatystę, ale przez dużą część prawicy był traktowany nieufnie. Spotęgował ją, zapraszając rok temu gen. Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Wygląda na to, że dziś prezydent postanowił znów zawalczyć o elektorat konserwatywny i na takich też pozycjach ustawiać się wobec rządzącej dziś PO.

Prezydent podpisał projekt nowelizacji ustawy o godle, barwach i hymnie. Chce m.in. z mocy prawa zobligować sportowe reprezentacje narodowe do używania na koszulkach polskiego orła (to reakcja na kiks PZPN, który zamiast godła państwa wolał na strojach piłkarzy umieścić logo związku).

Konserwatyści w takich sytuacjach zżymają się, że spraw regulowanych przez obyczaje nie powinno się sankcjonować prawnie.  Trudno ustawowo zakazać wpadania na niemądre pomysły, podobnie jak nie da się ustawowo określić zasad dobrego wychowania. Bronisław Komorowski postanowił jednak rzucić na szalę autorytet urzędu prezydenta i zaznaczyć: "sprawa jest poważna".  To niejedyny w ostatnich tygodniach gest głowy państwa w kierunku wyborców o bardziej konserwatywnej czy prawicowej wrażliwości.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO