Bronisław Komorowski podpisał w piątek ustawę wydłużającą wiek emerytalny. Zaraz jednak dodaje, że chce tworzyć „narodowy, strategiczny program polityki rodzinnej". Dobrze, że zgłasza tego rodzaju postulat  - sama ustawa wydłużająca okres pracy to zdecydowanie za mało, aby zapobiec katastrofie demograficznej. Tym bardziej że reforma została przez rząd złagodzona, zawiera ponadto wiele niezrozumiałych odstępstw.

Trzeba jednak pamiętać, że póki co prezydent działa w sferze deklaracji i słów. Tak naprawdę tylko rząd ma narzędzia  - pieniądze i możliwość uchwalania ustaw  - mogące zwiększyć dzietność i poprawić dolę rodzin. Jednak zapowiedzi Bronisława Komorowskiego, który wyraźnie przechodzi na pozycje człowieka zatroskanego naszą sytuacją demograficzną (wynika to zapewne nie tylko z kalkulacji politycznej, ale także z faktu, że sam jest ojcem pięciorga dzieci i czuje ten temat o wiele lepiej niż ludzie w rządzie)  - mogą podziałać na gabinet pobudzająco.

Obecnie w sprawie polityki rodzinnej nie robi się praktycznie nic. Mimo przedwyborczych deklaracji premiera Donalda Tuska, nie widać żadnej spójnej koncepcji czy strategii. Nie ma nawet woli zmian, nie mówiąc już o jakimś wyrazistym liderze walczącym o prawa rodzin czy dzieci. Tajemnicą poliszynela jest, że zarówno szef rządu, jak i jego najbliżsi doradcy w ogóle „nie czują" tego tematu. To dla nich sprawa abstrakcyjna, nie ze świata ich wartości, nie przekłada się także na poparcie społeczne.

Podobnie jest w Sejmie. Nie widać wśród posłów Platformy czy Polskiego Stronnictwa Ludowego osób, którym na sercu leżą sprawy demograficzne. Na poziomie rządu i Sejmu może się tu zatem nie dziać nic.

To prezydent Komorowski może wymusić jakieś działania. Sprawa może przez rząd zostać potraktowana ambicjonalnie. Z jednej strony nie będzie chciał dopuścić, aby wyłącznie Pałac uchodził za inicjatora zmian,  z drugiej ciężko będzie nie zauważyć lub odrzucić pomysły przygotowane przez głowę państwa.Tym bardziej że dotyczyć one mają jednego  z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed Polską.