Jutro poniedziałek, zatem czas na kolejny odcinek serialu pt. „Premier dymisjonuje Gowina”. Minister sprawiedliwości wcześniej czy później położy głowę pod topór. Powodem nie będzie jednak to, co rozgrywa się na oczach widzów – wątpliwości wokół wypowiedzi i działań ministra dotyczących kwestii światopoglądowych. In vitro, związki partnerskie czy narzucane nam z zewnątrz postępowe prawo. Trudno się dziwić konserwatyście Gowinowi, że nie podobają mu się te rzeczy.
Podstawową przyczyną dymisji będzie jego chęć „przewietrzenia układów” i walka z mocnymi grupami w imię interesów republiki oraz ponadprzeciętna aktywność ministra na tle pozostałych członków gabinetu Donalda Tuska.
Otwarty jest już dostęp do 50 zawodów. W przygotowaniu kolejnych 180. Adwokaci, radcowie prawni, taksówkarze, pośrednicy nieruchomości, maklerzy, doradcy – wszyscy na nazwisko Gowin reagują z alergią. Podobnie jest z sędziami. Minister, który wprost mówi w wywiadzie dla „Rz” o konieczności „przewietrzenia lokalnych układów”, który popiera, o czym pisaliśmy w piątek, poselski projekt ustawy zwiększający wgląd w orzekanie, któremu udało się przed Trybunałem Konstytucyjnym obronić reorganizację sądów – budzi skrajnie negatywne emocje.
W kolejce do zmian czekają prokuratorzy i sądy rejonowe. Gowin chce też zmiany procesu stanowienia prawa, występuje w obronie rodzin przed „przemocą” sądów. Nikt nie lubi, gdy narusza się jego interesy czy publicznie mówi o nieprawidłowościach. Wszyscy zagrożeni mobilizują zatem siły i walczą. W tej batalii wszystkie chwyty są dozwolone. Teraz obrywa się ministrowi za niefortunną wypowiedź o handlu zarodkami. Nie o zarodki tu jednak chodzi, ale o wpływy, pieniądze i interesy.
Premier w piątek ogłosił, że od września będą jednak przedszkola za złotówkę i że nie wszystkie sześciolatki pójdą do szkół od 2014 r. Gdy to ogłaszał, nie towarzyszyła mu minister edukacji Krystyna Szumilas, której podlegają oba projekty, nie padło też ani razu słowo MEN. Jeśli oceniać merytorycznie ministrów gabinetu Tuska, to „gwiazdy” takie jak szefowa resortu edukacji czy minister Bartosz Arłukowicz już dawno powinny pożegnać się z rządem. Na tle członków gabinetu minister Gowin wręcz błyszczy.