Porównywanie tzw. "kiboli" do Żydów niewątpliwie musi zakrawać na jakąś współczesną zbrodnię przeciw poprawności i to co najmniej na kilku poziomach. Tym bardziej, jeśli robi to dziennikarz "Gazety Polskiej". A mimo to autor tej zbrodni i skandalu Dawid Wildsteina, opublikował dziś jeden z najbardziej trafnych, wyważonych i przenikliwych tekstów na temat "problemu kibolskiego", o jakie trudno w tradycyjnych mediach.
Jeden z najważniejszych filozofów XX wieku Leo Strauss stwierdził kiedyś, że obserwując relację między państwem a mniejszością żydowską, zobaczyć można wyraźnie patologie, z jakimi mierzyć się musi dany organizm państwowy. Upraszczając - pokaż mi swojego Żyda, a powiem ci, kim jesteś. Podobną funkcję pełnią dziś kibice - stosunek dzisiejszej Polski do tej grupy idealnie pokazuje szereg najważniejszych problemów, jakie trapią nasze państwo.
- zaczyna Wildstein na portalu Plac Wolności. I przedstawia owe problemy:
Kwestia kibiców pokazuje słabość III RP na dwóch poziomach. Z jednej strony instytucje tego państwa są za słabe, by radzić sobie z prawdziwym bandytyzmem. Reagują zbyt wolno, nie są w stanie należycie ukarać groźnych złoczyńców. W związku z tym prawdziwie groźne patologie, które istnieją wśród grup kibicowskich (jak zresztą w każdym środowisku), nie są ograniczane. Z drugiej strony słabość państwa powoduje, że jego instytucje dostosowują się do arbitralnych decyzji polityków, którzy za nic mają przywileje obywatela czy zasady państwa prawa. Swoją słabość instytucje rekompensują niesłychaną agresją wobec pechowców, którzy wpadli w ich łapy, oraz dyspozycyjnością wobec tych, którzy rządzą.
Drugim problemem są stereotypy: