Zawsze uważałem, że naiwność (a przynajmniej to, co się dziś naiwnością nazywa) to raczej (a nawet zdecydowanie) cecha dobra niż zła. Bo czy nie lepiej mieć wiarę w dobro człowieka i ufność w jego dobre intencje niż cynicznie i chłodno podejrzewać wszystkich o niecne zamiary? Istnieją jednak pewne granice tej wiary, poza którą dość łatwo narazić się śmieszność. Podejrzewam, że taką granicę mógł przekroczyć Seweryn Blumsztajn i jego Towarzystwo Dziennikarskie.
Towarzysze z Towarzystwa, po niedawnych wzajemnych polsko-rosyjskich atakach na ambasady, wystosowali bowiem do "kolegów i przyjaciół" niezwykle pięknie brzmiący list, który jednak czytając trudno się nie uśmiechnąć.
Drodzy Koledzy i Przyjaciele,
(...)
Nie pozwólmy, by wrogowie wolności, praw człowieka i demokracji nadawali ton w stosunkach pomiędzy naszymi społeczeństwami. Powstrzymajmy dalszą eskalację nienawiści, zastępując ją pozytywną licytacją życzliwości.