Bronisław Komorowski jaki jest, każdy widzi. Swojski, sympatyczny, spokojny, nierzucający się w oczy i przede wszystkim niekontrowersyjny. Za to właśnie zresztą jest tak popularny i lubiany. Ze swoich długich, sztampowych, meandrujących przemówień i wypowiedzi uczynił swój własny, autorski rodzaj sztuki. Sztuki niemal tak bezlitosnej dla uszu i umysłów odbiorców jak "Tren dla ofiar Hiroszimy" Pendereckiego. Sztuki, której celem wydaje się znaleźć odpowiedź na pytanie: "jak powiedzieć jak najwięcej, nie mówiąc jednocześnie nic?". Ulubioną formą pana prezydenta jest kolaż; maestro Komorowski miesza bowiem w swojej twórczości zasłyszane w telewizji frazesy, zdania i słowa z przeciągłymi pauzami, okraszając to wszystko czasem jakimś swojskim żartem (te jednak zdarzają się zwykle podczas dyplomatycznych spotkań). Jaki jest tego efekt? Można było się o tym przekonać słuchając dziś rano "Sygnałów Dnia" w radiowej Jedynce. Rozmowa dotyczyła głównie Ukrainy, choć temat miał w tym wypadku raczej drugorzędne znaczenie.
(Uwaga: czytanie fragmentów prezydenckiego wywiadu może powodować silną pokusę ziewania, oznaki zmęczenie, a w skrajnych przypadkach nawet niespodziewaną utratę przytomności)
Zbigniew Brzeziński, były doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa, powiedział, że konflikt muszą rozwiązać sami Ukraińcy, decyzje muszą zapadać w Kijowie, a nie w Moskwie ani nie w Brukseli. Co pan o tym sądzi? Czy Ukraińcy sobie sami poradzą?
Tak, tylko warto pamiętać, że pan profesor Brzeziński jednocześnie powiedział, że jest konieczny... konieczne są rozmowy i także i sąsiadów Ukrainy, a więc rozmowy pomiędzy Unią Europejską a Rosją, rozmowy i wpływ Unii Europejskiej na to, co się dzieje na Ukrainie. Nie widzi tych rzeczy jako spraw od siebie... jakby niemożliwych do pogodzenia, stawia po prostu na kompromis i znalezienie przez Ukraińców sposobu na wywikłanie się kraju z konfliktu. Jest w tej chwili niewątpliwie taka przerwa trochę polityczna związana z tym, że zostały przyjęte rozwiązania cofające Ukrainę znad przepaści. Mam na myśli świadomą decyzję zarówno o zdymisjonowaniu rządu, jak i decyzję o wycofaniu antydemokratycznych ustaw wprowadzonych przez Najwyższą Radę Ukrainy oraz wprowadzenie, warunkowanej co prawda opuszczeniem Majdanu i budynków publicznych ustawę amnestyjną wprowadzoną głosami sił popierających prezydenta Janukowycza. Ale mamy również to, że w związku z tym na Ukrainie nie ma premiera, kwestia przyszłego rządu jest kwestią otwartą, jego skład, jego także program działania. Były premier wyjechał do Austrii razem z rodziną, a nowego nie widać. Prezydent Janukowycz jest podobno w szpitalu...
A to tylko odpowiedź na pierwsze pytanie! Równie oryginalna i błyskotliwa jest odpowiedź także na drugie pytanie, w ciągu której prezydentowi udaje się wyrazić jedną, prostą myśl w dwóch ciągnących się w nieskończoność zdaniach.