Ordynacja podatkowa, która zagwarantuje podatnikowi domniemanie niewinności, to bardzo potrzebna zmiana. Zgłaszany m.in. przez głowę państwa postulat przywraca normalność na linii fiskus–podatnik. Aż trudno uwierzyć, że obecnie jest inaczej. Niestety, brutalna rzeczywistość działania urzędniczej machiny może zablokować te postulaty. Dowodem jest to, co się właśnie dzieje z konsultowaną ustawą o swobodzie działalności gospodarczej.
Potrzebna jest tutaj osobista interwencja Ewy Kopacz. Sprawa ta może mieć kardynalne znaczenie dla oceny jej urzędowania. Jest szansa, że do debaty publicznej uda się wprowadzić – tak jak niedawno stało się z demografią – kolejną fundamentalną kwestię, tj. relację na linii obywatel–państwo. Jeśli premier ulegnie jednak lobby nieprzychylnemu obywatelowi, będzie to porażka, która dotkliwie odbije się na jej wizerunku, a być może i poparciu dla partii rządzącej.
Piękne słowa
Jest 1 października 2014 r. Szefowa gabinetu w swoim exposé mówi m.in.: „Nie możemy budować przepisów, zakładając, że każdy będzie chciał je omijać lub łamać. Ci, którzy je łamią, muszą być ukarani, ale duch prawa musi służyć ogromnej większości uczciwych. (...) Tu potrzebna jest tytaniczna praca całego rządu. Musimy wdrożyć zasadę 99 proc. polegającą na tym, że całe nasze prawo w obszarze wolności gospodarczej tworzymy z myślą o tych 99 proc. uczciwych, a nie jednym procencie cwaniaków".
A dalej padają obietnice zmian. „Zobowiązuję ministra finansów do przedstawienia na początku przyszłego roku założeń do projektu nowej ordynacji podatkowej, a ministra gospodarki do założeń nowego prawa działalności gospodarczej. To, co planowano osiągnąć w trzy lata, ten rząd zrobi w 12 miesięcy" – oświadcza premier.
Czyż nie brzmi to pięknie? Czy na takie słowa nie czeka biznes, zwłaszcza mały i średni, którego nie stać na renomowane kancelarie prawne, gdy dochodzi do sporu z fiskusem?