Ekonomista Ryszard Petru od co najmniej kilku miesięcy sondował możliwość wejścia na scenę polityczną. W tym celu intensywnie spotykał się z politykami i samorządowcami z kręgu Platformy Obywatelskiej. Według naszych informacji rozmawiał i z Jarosławem Gowinem, i ze środowiskiem Grzegorza Schetyny, sondować też miał premier Ewę Kopacz.
Gdy zdecydował się budować własne ugrupowanie, rozważał nawet start w wyborach prezydenckich, żeby je wypromować. Uznał jednak, że jest zbyt blisko związany z prezydentem Bronisławem Komorowskim, by odbierać mu głosy – i ze startu zrezygnował.
Po przegranej przez Komorowskiego prezydenturze, wobec widma klęski PO w jesiennych wyborach parlamentarnych, Petru postanowił przystąpić do gry o dawny elektorat Platformy.
– Mam przygotowaną ofertę programową i mam nadzieję, że uda mi się do niej przekonać tę część społeczeństwa, która oddała swój głos na Bronisława Komorowskiego – przyznaje.
Nie przypadkiem więc hasła, które Petru ogłosił podczas niedzielnego kongresu w Warszawie, są w większości żywcem wyjęte z dokumentów programowych Platformy z pierwszych lat jej działalności na początku ubiegłej dekady.
Liberalizacja gospodarki, zmiana systemu ubezpieczeń społecznych, likwidacja finansowania partii politycznych z budżetu państwa, ograniczenie kadencji posłów w Sejmie do dwóch, wprowadzenie budżetu partycypacyjnego w każdej gminie, dostosowanie systemu edukacji do potrzeb rynku pracy, możliwość głosowania w wyborach przez internet. To brzmi jak hasła partii dla tych, którym się udało, czyniąc Petru swoistym Kukizem zadowolonych. Jednak wbrew sugestiom Petru na razie w jego inicjatywę nie zaangażował się Leszek Balcerowicz, a to on jest guru dla tego elektoratu.
Jednocześnie Balcerowicz od Petru, swego dawnego współpracownika, się nie odcina. Może to oznaczać, że rozważa zaangażowanie się w ten projekt. Petru popierają dawni partyjni towarzysze liderów PO – Andrzej Olechowski oraz Władysław Frasyniuk. Na razie liderzy PO nie traktują tej inicjatywy poważnie, ale poważnie nie traktowali też Andrzeja Dudy i źle się to dla nich skończyło.