Listy do „Rzeczpospolitej”: Krym – nierosyjski i niezapomniany

W tym tygodniu mijają dwa lata od nielegalnego i bezprawnego „referendum" zorganizowanego przez Rosję na Krymie.

Aktualizacja: 16.03.2016 20:55 Publikacja: 16.03.2016 18:34

David Lidington, brytyjski minister ds. europejskich

David Lidington, brytyjski minister ds. europejskich

Foto: Foreign and Commonwealth Office

To pozorne głosowanie było kpiną z demokracji zmontowaną w ciągu zaledwie dwóch tygodni przy akompaniamencie rosyjskich butów i bez obecności niezależnych obserwatorów międzynarodowych.  Zostało wykorzystane jako z góry zaplanowany pretekst do aneksji Krymu pociągającej za sobą pierwszą od dziesięcioleci zmianę europejskich granic przy użyciu siły.  

Było to zwyczajne i oczywiste zawłaszczenie ziemi. Anektując nielegalnie ukraińską ziemię, gwałcąc integralność terytorialną Ukrainy i w dalszym ciągu destabilizując wschodnią część tego kraju Rosja podarła międzynarodowy kodeks postępowania. Działania te zostały potępione przez znakomitą większość społeczności międzynarodowej.  Siłowego przejęcia Krymu przez Rosję nie uznajemy i nie uznamy.   

Nie zapomnimy również o ciężkim losie ludzi dotkniętych rosyjską agresją, na przykład krymskich mniejszości etnicznych, a zwłaszcza licznej społeczności Tatarów Krymskich.  W obliczu rosnącego nękania i represji ze strony władz Rosji od marca 2014 roku z ojczystego kraju uciekło 10 tysięcy Tatarów Krymskich.    

Aneksja Krymu przez Rosję stanowiła pogwałcenie wielu zobowiązań międzynarodowych, w tym zobowiązań wynikających z Karty Narodów Zjednoczonych, Aktu Końcowego OBWE z Helsinek oraz Układu z 1997 roku o statusie i warunkach stacjonowania Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy. 

Działania tego rodzaju zagrażają wspólnemu bezpieczeństwu samej Europy: bezpieczeństwu troskliwie budowanemu na wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu i uznanych normach. Dlatego musimy się zdecydowanie przeciwstawić niebezpiecznym zachowaniom Rosji i zareagować w sposób poważny i strategiczny, jakiego wymaga to wyzwanie.     

Oznacza to wzmocnienie naszych zdolności odstraszania poprzez podjęcie na zbliżającym się szczycie w Warszawie zobowiązań odnośnie zwiększonej obecności wysuniętej NATO w Europie Wschodniej. 

Oznacza to podtrzymanie sankcji przeciwko Rosji z myślą o kontynuowania presji mającej na celu nakłonienie jej do zmiany postawy.   

Oznacza to również udzielenie praktycznego i politycznego wsparcia krajom doświadczającym destabilizacji i ingerencji ze strony Rosji.   

Musimy wysłać prosty, jasny i jednorodny komunikat – żaden kraj niezależnie od wielkości nie może łamać norm międzynarodowych unikając konsekwencji. 

Nielegalna aneksja Krymu była aktem agresji. I wobec tej agresji musimy być zjednoczeni w obronie naszych wartości.

David Lidington, brytyjski minister ds. europejskich

To pozorne głosowanie było kpiną z demokracji zmontowaną w ciągu zaledwie dwóch tygodni przy akompaniamencie rosyjskich butów i bez obecności niezależnych obserwatorów międzynarodowych.  Zostało wykorzystane jako z góry zaplanowany pretekst do aneksji Krymu pociągającej za sobą pierwszą od dziesięcioleci zmianę europejskich granic przy użyciu siły.  

Było to zwyczajne i oczywiste zawłaszczenie ziemi. Anektując nielegalnie ukraińską ziemię, gwałcąc integralność terytorialną Ukrainy i w dalszym ciągu destabilizując wschodnią część tego kraju Rosja podarła międzynarodowy kodeks postępowania. Działania te zostały potępione przez znakomitą większość społeczności międzynarodowej.  Siłowego przejęcia Krymu przez Rosję nie uznajemy i nie uznamy.   

Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem