Szeroki wachlarz pomysłów na zmiany w ochronie zdrowia

Wiele postulatów, uwag i propozycji nowych rozwiązań dla systemu opieki zdrowotnej w Polsce padło podczas dyskusji, w której uczestniczyli eksperci oraz przedstawiciele najważniejszych ugrupowań polskiej sceny politycznej.

Publikacja: 26.05.2023 03:00

Materiał powstał we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków

Jak przedstawia się porównanie poziomu wydatków na ochronę zdrowia w Polsce i państwach Europy Zachodniej? Jakie konsekwencje dla stanu zdrowia Polaków wynikają z różnic w ponoszonych nakładach? Czy można – i w jaki sposób – zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia w Polsce? Jakie strategie w tym zakresie prezentują ugrupowania polityczne? Czy w inny sposób można poprawić dramatyczne wyniki zdrowotne Polaków? W jaki sposób politykę zdrowotną uczynić priorytetem rządu? A wreszcie, koszty leków – w Polsce udział państwa jest w nich najniższy w Unii Europejskiej, polscy pacjenci dopłacają do nich najwięcej. Czy nie należy zwiększyć udziału środków publicznych w kosztach leków?

Te zagadnienia znalazły się w centrum uwagi podczas debaty „Jak inwestować w opiekę zdrowotną, aby osiągnąć w Polsce porównywalny do Europy Zachodniej poziom stanu zdrowia społeczeństwa?”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”. Współorganizatorem spotkania był Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków (PZPPF-KPL). W debacie wzięli udział m.in. politycy reprezentujący szerokie spektrum polskiej sceny.

Główne bolączki systemu

Dyskusję poprzedziła prezentacja prof. Johna Yfantopoulosa z Instytutu Badań Polityczno-Ekonomicznych i Społecznych IPOKE, profesora ekonomii zdrowia na Uniwersytecie Ateńskim, poświęcona wpływowi niedoinwestowania ochrony zdrowia na dostępność leków i usług zdrowotnych – na przykładzie Polski. Wśród problemów naszego systemu opieki zdrowotnej ekspert wskazał niski poziom finansowania publicznego, dostępność do usług, długi czas oczekiwania na świadczenia i wysokie koszty ponoszone przez pacjentów oraz braki personelu.

Jak mówił, okres pandemii obnażył słabość polskiego systemu opieki zdrowotnej i brak gotowości do stawienia czoła kryzysowi zdrowotnemu. W czasie pandemii Polska znalazła się na drugim miejscu w UE pod względem liczby niezaspokojonych potrzeb medycznych. Pacjenci z chorobami innymi niż covid napotykali bariery w dostępie do opieki specjalistycznej. W efekcie oczekiwana długość życia Polaków skróciła się o 1,4 roku w porównaniu z 2019 r. Polska jest także w grupie państw UE o największej nadmiarowej liczbie zgonów w okresie pandemii (trzecie miejsce).

Prof. Yfantopoulos zwrócił także uwagę na niedoinwestowanie ochrony zdrowia w Polsce: wydatki na zdrowie jako procent PKB są o 2 pkt proc. niższe od średniej unijnej (6,5 vs. 8,5 proc.). Z kolei w wartościach bezwzględnych Polska inwestuje w opiekę zdrowotną połowę środków w porównaniu ze średnią UE.

– Inwestycje w sektorze opieki zdrowotnej są opóźnione. System jest dość rozdrobniony i wiele usług duplikuje się. Polska jest krajem o najniższej liczbie lekarzy i pielęgniarek na mieszkańca. Oznacza to długi czas oczekiwania na usługi, a wielu pacjentów nie ma dostępu do lekarzy lub do opieki o odpowiedniej jakości – mówił ekspert.

Dodał, że w Polsce koszty pokrywane przez pacjentów są wysokie i wynoszą w przeliczeniu 1 euro na każde 5 euro wydawane na opiekę zdrowotną. – Aż dwie trzecie płatności z kieszeni pacjentów dotyczy leków – wskazał prof. Yfantopoulos. – Finansowanie kosztów opieki zdrowotnej w zakresie leków jest w Polsce istotnie niższe (35 proc.) od unijnej średniej (59 proc.).

Ekspert przedstawił też swoje tezy dotyczące kierunków zmian w polskim systemie opieki zdrowotnej. Wskazał na korelację między wysokością nakładów publicznych na ochronę zdrowia a długością życia w zdrowiu mieszkańców kraju. Podkreślił, że wydatki na zdrowie nie są kosztem, ale inwestycją, która procentuje wzrostem produktywności społeczeństwa. Są motorem wzrostu gospodarczego. Natomiast ilość środków przeznaczanych na refundację leków decyduje o dostępności farmakoterapii, a ta może być najbardziej efektywną kosztowo interwencją medyczną, jeśli na rynku działa konkurencja i do refundacji wprowadza się dużo konkurujących ceną leków. Jego zdaniem wysokość nakładów na zdrowie w Polsce nie jest wystarczająca. Polacy płacą natomiast zbyt dużo z własnej kieszeni za leki. Tymczasem wydatki prywatne są regresywnym sposobem finansowania opieki zdrowotnej, co prowadzi do wzrostu niezaspokojonych potrzeb w zakresie usług zdrowotnych i leków oraz stwarza znaczne ryzyko katastrofy ekonomicznej dla gospodarstw domowych.

– Dlatego rządzący powinni traktować finansowanie systemów opieki zdrowotnej jako możliwość inwestowania w zdrowie ludności, czyli w kapitał ludzki swojej gospodarki – uważa prof. Yfantopoulos.

Pacjent w centrum uwagi

Po prezentacji rozpoczęła się ożywiona dyskusja dotycząca zarówno przedstawionych tez, jak zmian, jakie powinny zdaniem uczestników debaty nastąpić w systemie opieki zdrowotnej w Polsce.

Ewa Pląsek, wiceprezes Fundacji Urszuli Jaworskiej, zwróciła uwagę, że do systemu „powinni zostać dopuszczeni pacjenci”. – Są oni podmiotem w tym wszystkim, o czym dziś rozmawiamy – podkreśliła.

– W uzupełnieniu prezentacji pana profesora dodałabym, że nasze społeczeństwo się starzeje. Skupię się na seniorach, gdyż stanowią oni dużą część populacji. U znacznej części starszych pacjentów występuje wielochorobowość. Brakuje specjalistów. 90 proc. rodzin opiekuje się seniorami we własnym zakresie, gdyż opieki długoterminowej jako takiej nie ma, szczególnie w mniejszych miejscowościach; duże miasta sobie z tym radzą. W małych miejscowościach dostępność do lekarzy w zasadzie jest zerowa poza podstawową opieką zdrowotną. Szpitale powiatowe dysponują coraz mniejszą liczbą specjalistów. Do tego dochodzi spadek demograficzny. Wkrótce więc nie będzie komu płacić za opiekę nad seniorami, którymi teraz opiekują się rodziny. Możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której jedno dziecko będzie się opiekować dwojgiem schorowanych rodziców, a być może także dziadkami, gdyż wydłuża się czas naszego życia. Mając świadomość tej sytuacji, inwestowanie w zdrowie w odniesieniu do PKB w Polsce na poziomie połowy tego, co przeciętny kraj w Unii Europejskiej, to zdecydowanie za mało – diagnozowała sytuację Ewa Pląsek. Dodała, że ważne jest też inwestowanie w profilaktykę.

W jaki więc sposób zwiększać te nakłady, ale tak, by były one jednocześnie wykorzystywane jak najbardziej efektywnie, pytał prowadzący debatę Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”.

Prof. dr hab. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, zgodził się, że oba te elementy są bardzo istotne. – Mamy w Polsce za mało nakładów, żeby gonić Zachód – wskazał.

– Jak pieniądze powinny pracować efektywnie? Mamy olbrzymie rezerwy w organizacji systemu. Możemy podzielić go na segmenty i powiedzieć, jak działają. W miarę dobrze zorganizowane jest szeroko rozumiane zarządzanie lekami. Znamy procedury, wiemy, ile mamy pieniędzy – w moim rozumieniu za mało – mówił ekspert. – Dlatego, że to są wczesne interwencje, a jeżeli jesteśmy w stanie pomóc farmakologicznie pacjentowi, to on nie przesuwa się w kierunku bardziej kosztochłonnych części systemu, np. do specjalistów, których nie mamy, czy do szpitali, które kosztują bardzo dużo. Potwierdzają to dane. Np. Holendrzy wydają na hospitalizację ponad 20 proc., a my – przeszło 50 proc. funduszy NFZ – wskazał.

– Dobrze, że dyskutujemy politycznie na najwyższym szczeblu, jak wprowadzić na różnych szczeblach efektywność wydatków na ochronę zdrowia. Ale gdybyśmy nieco osłabili polityczny wpływ np. na szpitale, ich liczby i profile i bardziej dzielili się danymi dotyczącymi wyników zdrowotnych różnych szpitali i klinik, to zbliżyłoby to nas do zarządzania – uważa prof. Czech. – Jak to zrobić? Tajemnica tkwi w tym, żebyśmy mieli jak największy poziom efektywności w systemie. Np. wyższy od 60 proc. w Grecji. W lekach już tak jest. Choć jednocześnie dane mówią, że Polacy ciągle za dużo współpłacą za leki. Dlatego zdejmowanie barier i obciążeń w finansowaniu leków, tak jak ma to robić według zapowiedzi choćby lista 75+, to krok w dobrym kierunku – podkreślał.

Efekty dla gospodarki

Zdaniem prof. dr. hab. n. med. Pawła Buszmana, prezesa spółki Innovations for Heart and Vessels Ltd., „nie da się zrobić dobrej medycyny bez odpowiednich środków na ochronę zdrowia”.

– Dochodzimy do paradoksu, kiedy zbyt mała ilość środków w systemie powoduje niegospodarność. Bo różne lobby będą przeciągały te pieniądze na swoją stronę, wszędzie będzie ich brakowało, a efektywność ich wydawania będzie niska. Patrząc więc na poziom PKB per capita w Polsce, a należymy do krajów średnio bogatych, to odnosząc się do standardów światowych powinniśmy już wydawać między 9 a 11 proc. PKB na ochronę zdrowia. Mamy połowę z tego – mówił ekspert. – To bardzo źle. Bo jeśli nie inwestujemy w zdrowie społeczne, to traci na tym gospodarka. Nie jest bowiem problemem to, że społeczeństwo się starzeje, ale że jednocześnie jest bardziej schorowane niż w innych krajach. Więc nasza produktywność, zamożność jest z tego powodu dużo niższa. Jednocześnie pogarszający się stan zdrowia Polaków w połączeniu ze zmniejszającą się populacją będą stanowiły ograniczenie do kolejnego skoku cywilizacyjnego – dodał.

– Wydatki na ochronę zdrowia powinny natychmiast wzrosnąć do standardów, o których mówimy. Jest zależność wprost między inwestycjami w zdrowie a dochodem narodowym brutto. Wydłużenie czasu życia o rok oznacza zwiększenie PKB o 5 proc. To jest bezpośrednie przełożenie. Trzeba więc walczyć o to, by społeczeństwo było zdrowe oraz miało siły i ochotę do dalszego kształcenia się, nawet w późnym wieku, i długiej aktywności zawodowej. Środki, które mamy, ledwo wystarczają na ratowanie zdrowia pacjentów w szpitalach – tłumaczył prof. Buszman.

Pomysły na zmiany

Jakie propozycje w zakresie tego, skąd wziąć pieniądze na ochronę zdrowia i jak je efektywnie wydawać, mają ugrupowania polityczne?

Prof. dr hab. n. med. Urszula Demkow, ekspertka think tanku Strategie 2050, zaplecza eksperckiego Polski 2050, powiedziała, że „system potrzebuje całkowitej transformacji”. Przedstawiła pomysły Polski 2050 na zmiany.

– W systemie jest za mało pieniędzy. Skąd je wziąć? Składka zdrowotna wynosi 9 proc. Na mocy Polskiego Ładu zniknął odpis podatkowy – wcześniej pracujący na umowy o pracę płacili tylko 1,25 proc., a 7,75 proc. płacił za nich budżet państwa. Polski Ład wprowadził też zamieszanie w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. Zarówno system podatkowy, jak i daniny na zdrowie są skomplikowane i chaotyczne. Pragniemy ten system uprościć. Skoro państwo zabrało nam odliczenie podatkowe, to wyliczyłam, że gdy w tym roku budżet państwa wyniesie ok. 3,3 bln zł, to według planu w NFZ znajdzie się prawie 170 mld zł. Jeżeli to są wpływy z naszej składki, to państwo, likwidując odpis podatkowy, zabrało obywatelom ok. 146 mld zł. Nasz pomysł jest taki, żeby budżet podzielił się tymi pieniędzmi z obywatelami i choćby część przeznaczył na ich zdrowie – mówiła ekspertka Strategie 2050.

– Kolejna rzecz: za wszystkich, którzy nie płacą składki, powinien ją płacić budżet. Powinniśmy także efektywniej gospodarować zasobami systemu ochrony zdrowia. Potrzebne jest urealnienie koszyka świadczeń. Obywatel, który płaci 9-proc. składkę, powinien wiedzieć, co mu się za to należy. Konieczna jest też retaryfikacja świadczeń uwzględniająca zarówno realne koszty, jak i współczynnik inflacji oraz wzrost wynagrodzeń pracowników systemu. Warto też zmienić zasady utylizacji śmieci w szpitalach. Do tej pory wszystkie śmieci trafiały do spalarni, co generowało ogromne koszty i zanieczyszczenie środowiska. Proponujemy efektywny kosztowo system segregacji śmieci ze szpitali oraz reutylizacji tej części odpadów, które bezpiecznie mogą być poddane recyklingowi – wymieniała prof. Demkow.

Barbara Dziuk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, stwierdziła, że „wszyscy jako parlamentarzyści wiemy, że wzrosły nakłady na służbę zdrowia”. – Teraz dochodzą do 7 proc. PKB z 3 proc. To podwojenie finansowania – podkreśliła.

– Ilość pieniędzy nie załatwi jednak spraw organizacyjnych. Wiele szpitali nie radzi sobie z powodów organizacyjnych, a nie z braku pieniędzy. Potrzebni są dobrzy menedżerowie i dyscyplina w wydatkowaniu pieniędzy publicznych. To normalne mechanizmy ekonomiczne, tu jest nad czym pracować. Są szpitale niezadłużone, które sobie radzą. Warto popatrzeć na szpitale w strukturach wojskowych. Jestem zafascynowana organizacją w nich i wydatkowaniem pieniędzy, można brać z nich wzór. Obserwuję też, że wiele placówek medycznych jest nastawionych wyłącznie na zyski, a najważniejszy w całym systemie jest pacjent i jego dobro oraz dostosowanie do potrzeb i oczekiwań osób, które czekają na pochylenie się nad sprawami zdrowotnymi – mówiła posłanka PiS.

Jak dodała, „kadry medyczne to nie tylko lekarze i pielęgniarki”. – To mnóstwo innych zawodów. 20 lat była wprowadzana ustawa o nich. To też systemowo usprawni wiele rzeczy zarówno finansowo, ale też od strony zabezpieczeń formalnoprawnych dla tych osób. Idziemy w standardy europejskie i cieszę się, że jest taki trend – podkreśliła.

Zgodziła się z postulatami postawienia na profilaktykę. – Jest ona zawsze tańsza – wskazała Barbara Dziuk. – Programy, jakie są w Ministerstwie Zdrowia, są w moim rozumieniu dobre, tylko chodzi o informowanie o nich przez organizacje pacjenckie. Ostatnio udało się je wszystkie zjednoczyć w kierunku dbania o zdrowie i to jest dobry kierunek – dodała.

Składka to czy podatek

Rajmund Miller, poseł Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że „sytuacja systemu jest krytyczna”. – W 2021 r. zmarło najwięcej Polaków od II wojny światowej: 520 tys., w tym ponad 100 tys. zgonów nadmiarowych. Wskutek nie zawsze udolnej organizacji zapobiegania i leczenia covidu mamy olbrzymi dług zdrowotny. To choroby kardiologiczne i onkologia. Średnia długość życia zmniejszyła się o 2,4 roku – mówił.

– Działania w ochronie zdrowia oceniam bardzo krytycznie. Jest za mało środków, minimum w UE to 7 proc. PKB. Nie osiągnęliśmy tego poziomu i przy obecnej polityce państwa długo nie osiągniemy. Do ub.r. było to 4,2 proc. PKB, dziś to ok. 5,1 proc. Ale jak ma być lepiej, gdy w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty wprowadza się zapis o zabraniu 13 mld zł z NFZ, które były przeznaczone na leczenie pacjentów. To pieniądze ze składek Polaków. Ministerstwo i rząd rezygnują z finansowania ratownictwa medycznego, leki 75+, które miały być finansowane, leki dla kobiet w ciąży oraz ubezpieczenia osób bezrobotnych i pracowników różnych sektorów, którzy nie płacą zgodnie z przepisami składek zdrowotnych – wyliczał poseł KO.

Nawiązał do zmian w składce. – To nie składka, to 9-proc. podatek zdrowotny, którego obywatele nie mogą odpisać od dochodu. Dziś, kiedy mamy inflację, przedsiębiorca, który musi zamykać firmę, musi np. sprzedać auto czy jakieś urządzenie, od kwoty uzyskanej ze sprzedaży musi zapłacić 9 proc. podatku do NFZ. Mówimy o zmianie zasady pobierania składki, ale i wskazujemy źródła finansowania. Po pierwsze, proszę oddać 13 mld zł zabranych z NFZ. Po drugie, za produkty szkodliwe dla zdrowia, alkohol i papierosy, państwo pobiera akcyzę – ok. 36–37 mld zł. Te środki powinny być skierowane na naprawę zdrowia obywateli – wyjaśnił Rajmund Miller.

Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy Razem, zwróciła uwagę, że system opieki zdrowia trzeba „dofinansować z budżetu państwa tak, by jak najszybciej osiągnąć te minimum 7,2 proc. bez sztuczek księgowych”.

– Potrzebujemy patrzeć wielotorowo. Chodzi o dofinansowanie z budżetu, po pewnych reformach i działaniach edukacyjnych trzeba przeprowadzić debatę o tym, jak powinien być skonstruowany system. Obecnie każdy rok kończy się dopłatami z budżetu państwa, bo nie wystarcza pieniędzy ze składek. Chodzi też o usprawnienie systemu oraz lepszą wyceną świadczeń. Potrzebujemy sensownej rozmowy nt. prywatnej ochrony zdrowia, która drenuje z systemu publicznego świadczenia dobrze wyceniane, zostawiając całą resztę. Potrzebujemy edukacji i profilaktyki, którą mogą prowadzić szpitale powiatowe – wyliczała posłanka Lewicy.

Odniosła się też do kwestii bezpieczeństwa lekowego. – Przez ostatnie osiem lat kompletnie ją zaniedbaliśmy. Nie ma refundacyjnego trybu rozwojowego, mija osiem lat od zaproponowania go przez PiS. Nawet szczątkowe elementy, które były w proponowanych przez PiS ustawach, nie weszły w życie. Rząd nie chce uregulować np. tego, by produkowane w Polsce leki w ramach refundacji były za darmo, m.in. po to, by zachęcać ludzi do korzystania z nich. Mamy bardzo duże inwestycje w system leków innowacyjnych, ale przy tym zaniedbujemy własny rynek. Krajowi producenci nie są w stanie produkować leków generycznych w momencie, gdy wygasają patenty. Zaczyna nad tym pracować UE, a polskie państwo czeka, aż ona to zrobi. Potrzebujemy odwagi do działania – podkreśliła Marcelina Zawisza. – Produkujemy farmaceutyki w reaktorze Maria, radioizotopy, które służą np. do leczenia nowotworów. A za chwilę nie będziemy mieli tam ludzi do pracy, gdyż pensje są żenująco niskie – dodała.

W poszukiwaniu efektywności

Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji Wolność i Niepodległość, stwierdził, że skala wydatków rządowych na sektor zdrowotny w relacji do PKB nie jest wartością samą w sobie, a dopiero wtedy, gdy „mamy przekonanie, że te pieniądze są wydawane w sposób efektywny”.

– Takiego przekonania od dawna nie mamy. Dopóki nie zostanie przyjęta transparentna strategia celów, które mają zostać osiągnięte w zamian za zwiększenie wydatków, nie będziemy popierać żadnego ich wzrostu – powiedział Krzysztof Bosak.

– Nie mamy systemu ubezpieczeń zdrowotnych, mamy państwowy system budżetowy, który jest niedoskonały. W obecnym systemie nie ma rynku jako instrumentu dominującego, więc system cen w sensie ekonomicznym nie działa. W obszarze podległym NFZ nie ma konkurencji, o cenie decyduje decyzja administracyjna. Są rynkowe wyspy, z którymi mamy pozytywne doświadczenia – mówił poseł Konfederacji.

– Jesteśmy zwolennikami systemu, w którym będą elementy wpływu pacjenta na to, jak jest traktowany w systemie, i elementy konkurencji. Takie rozwiązanie oferuje system konkurujących ze sobą funduszy ubezpieczeń zdrowotnych, z dopuszczeniem funduszy prywatnych oraz elementów współfinansowania. Trzeba podzielić cały system na część, która jest finansowana wprost z budżetu, jak np. ratownictwo medyczne, część finansowaną z obowiązkowych ubezpieczeniowych funduszy zdrowotnych z możliwością ich wyboru przez każdego oraz część obejmującą dodatkowe dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne – proponował Krzysztof Bosak.

Dariusz Klimczak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i wiceprezes partii, podkreślił, że „trzeba zamknąć etap ostatnich ośmiu lat, które de facto zostały zmarnowane”. – Nie dokonaliśmy zmian, Europa nam uciekła. Większość parlamentarna, która zostanie zbudowana po jesieni, musi przeprowadzić reformę systemu opieki zdrowotnej. Chodzi o zmiany systemowe, ale i gaszenie szeregu pożarów. Lecznictwo stacjonarne czeka na zapłatę nadwykonań ryczałtu PSZ za 2020 r., opieka hospicyjna jest w tragicznym stanie, mamy kolejki – wskazywał.

– PSL zaprezentuje na oddzielnej konwencji program dotyczący funkcjonowania państwa w obszarze zdrowia. Na pewno zaproponujemy bon z pieniędzy NFZ na szybką diagnostykę, szybki dostęp do prywatnego lekarza w związku z kolejkami. Zaproponujemy zmiany w organizacji systemu i jego finansowaniu, kształceniu w zawodach medycznych, bezpieczeństwie lekowym i współpracy z UE – zapowiadał Dariusz Klimczak. – Różnica w dostępie w Polsce i Europie do określonych terapii to przepaść. Mamy bardzo wiele do nadrobienia, możemy tu przyjąć rozwiązania od krajów, które mają już doświadczenia w różnych obszarach – dodał.

– Jeśli chodzi o finansowanie, uważamy, że potrzebny jest stały procent PKB na ochronę zdrowia, na świadczenia, z wyłączeniem finansowania organizacji takich jak Agencja Badań Medycznych. Uważamy, że stać jest nas na przeniesienie 2 proc. składki rentowej do NFZ, ponieważ liczba osób pobierających rentę spadła. Uważamy, że pieniądze na leczenie muszą być znaczone, zgadzam się z tym, że akcyza z papierosów i alkoholu musi w całości być przeznaczona na cele zdrowotne. Potrzebna jest decentralizacja systemu zdrowotnego – mówił wiceprezes PSL.

Potencjał w lekach

Krzysztof Kopeć, prezes PZPPF-KPL, wskazał, że średnia cena jednej tabletki leku generycznego sprzedawanego w kanałach szpitalnym i aptecznym wynosi u nas 10 eurocentów i „jest jedną z najniższych w Unii; droższe leki są nawet w Bułgarii, na Litwie i w Czechach. Średnia cena w UE to to 13 eurocentów”.

– Ale wysokość opłaty pacjenta w aptece za lek nie wynika tylko z jego ceny, ale i kwoty, którą dopłaca NFZ z naszych składek w ramach refundacji. Dziś, według raportu OECD „Health at a Glance: Europe 2022”, dopłaty pacjentów z własnej kieszeni do leków są w Polsce jednymi z najwyższych w UE. Więcej płacą tylko Bułgarzy. Dopłata ze środków publicznych (NFZ) do leków wynosi u nas 35 proc. i jest aż o połowę niższa od średniej UE (70 proc.). W Niemczech i Francji udział środków publicznych to 82 proc., na Słowacji 68 proc., w Czechach 64 proc., w Rumunii i na Węgrzech 48 proc. – podał Krzysztof Kopeć.

Jak to zmienić? – Po pierwsze, zwiększyć nakłady na refundację apteczną. Nakłady na leki w szpitalach, które pacjent dostaje za darmo, wzrosły, natomiast te na dopłaty w aptekach – nie. Po drugie, musimy pamiętać, że Europa doświadcza obecnie braków leków na nienotowaną wcześniej skalę. Brakuje najbardziej podstawowych leków i antybiotyków. Dlaczego? Bo ich produkcja przestaje się opłacać. Firmy farmaceutyczne wprowadzają ich do refundacji coraz mniej i coraz częściej je wycofują. To grozi brakiem dostępu do wielu terapii, a także wzrostem kosztów – przestrzegał prezes PZPPF-KPL.

– W 2019 r. w Polsce więcej leków konkurujących ceną usunięto z listy refundacyjnej, niż wprowadzono. W latach 2015–2021 z 51 refundowanych terapii, które utraciły wyłączność rynkową, konkurujące leki zawierające tę samą substancję zostały wprowadzone tylko w przypadku 12. Dlaczego? Bo od 2019 r. w Polsce koszty wytwarzania farmaceutyków wzrosły o 28 proc., a średnia cena koszyka najczęściej stosowanych leków refundowanych spadła o 4 proc. Ceny obniżają się przeciętnie o 0,2 proc. z każdym obwieszczeniem ministra zdrowia. Rząd Portugalii, która ma ceny wyższe niż w Polsce, aby zapobiec brakom leków, wprowadza administracyjną podwyżkę tych najtańszych. I tak robi coraz więcej krajów UE – tłumaczył Krzysztof Kopeć.

– Dlatego również w Polsce przy urzędowych cenach leków warto by się zastanowić nad mechanizmem cenowym uwzględniającym wzrost kosztów produkcji i inflację, ale rzecz jasna uniemożliwiającym zwiększenie dopłat pacjentów. Trzeba ograniczyć presję na obniżanie cen refundowanych leków krajowych producentów oraz wdrożyć mechanizm zachęcający do inwestycji w produkcję farmaceutyczną w Polsce. To zapewni nam dostęp do leków nawet w sytuacjach globalnych braków – podsumował prezes PZPPF-KPL.

Materiał powstał we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków


Materiał powstał we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków

Jak przedstawia się porównanie poziomu wydatków na ochronę zdrowia w Polsce i państwach Europy Zachodniej? Jakie konsekwencje dla stanu zdrowia Polaków wynikają z różnic w ponoszonych nakładach? Czy można – i w jaki sposób – zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia w Polsce? Jakie strategie w tym zakresie prezentują ugrupowania polityczne? Czy w inny sposób można poprawić dramatyczne wyniki zdrowotne Polaków? W jaki sposób politykę zdrowotną uczynić priorytetem rządu? A wreszcie, koszty leków – w Polsce udział państwa jest w nich najniższy w Unii Europejskiej, polscy pacjenci dopłacają do nich najwięcej. Czy nie należy zwiększyć udziału środków publicznych w kosztach leków?

Pozostało 96% artykułu
Materiał partnera
Ekologiczny szpital w cyfrowej sieci
Materiał partnera
Chcemy być najbardziej zaufaną, cyfrową firmą biofarmaceutyczną
Przyszłość ochrony zdrowia
Pacjenci z przewlekłą chorobą nerek powinni wiedzieć o dializie otrzewnowej
Przyszłość ochrony zdrowia
Badania sprzyjają poprawie jakości
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Polska nefrologia w punkcie zwrotnym