Od tygodnia w małej brytyjskiej miejscowości Salisbury przebywają setki żołnierzy różnych jednostek specjalistycznych. Sprawdzają miejsca, które odwiedzał były agent GRU (rosyjski wywiad wojskowy) Siergiej Skripal przed tym, jak w ubiegłą niedzielę z córką Julią został otruty. Według brytyjskiej policji podano im substancję paraliżującą układ nerwowy. Wiadomo, że jest produkowana wyłącznie w państwowych laboratoriach.
Od początku sprawę porównywano do wydarzeń sprzed 12 lat, gdy w Londynie otruto polonem podpułkownika FSB Aleksandra Litwinienkę. Umierał na oczach całego świata, a sprawcy zostali nagrodzeni w Rosji stanowiskami państwowymi. Andriej Ługowoj, który według Scotland Yardu dodał Litwinience truciznę do herbaty, obecnie jest deputowanym Dumy. Tym razem na niebezpieczeństwo narażono setki mieszkańców Salisbury. Władze miasta apelują, by wszyscy, którzy byli w ubiegłą niedzielę w odwiedzanych przez Skripala miejscach, wyprali swoje ubrania. Brytyjski dziennik „Daily Mail" podaje, że na zabezpieczonych przez policję nagraniach monitoringu zauważono tajemniczą blondynkę, która jako ostatnia towarzyszyła byłemu agentowi GRU oraz jego córce.