Starcia rozpoczęły się w sobotni wieczór, po tym, gdy dwóch mężczyzn w wieku 17 i 19 lat zostało zauważonych przez policję na skradzionym skuterze, bez tablic rejestracyjnych. Funkcjonariusze śledzili nastolatków, a ci wpadli pod autobus. Lokalna prokuratura uważa śmierć za przypadkową. W przeżyciu kolizji nie pomógł mężczyznom fakt, że jechali bez kasków.
- Młodzi ludzie z okolicy dowiedzieli się, co się stało i mają poczucie, że policja popełniła błąd - powiedział Hassen Bouzeghoub, dyrektor klubu społecznego w Grenoble, gdzie zginęli mężczyźni. Członek rodziny, który zastrzegł anonimowość, stwierdził natomiast, że to "policja jest odpowiedzialna za ich śmierć".
Ale prokuratura z Grenoble nie dopatrzyła się winy policji. Zauważyła, że nastolatkowie sami narazili się na niebezpieczeństwo, przejeżdżając na czerwonych światłach, jadąc po chodniku i nie zważając na prędkość.
Zgony osób, ściganych przez funkcjonariuszy w czasie operacji policyjnych regularnie wywołują gwałtowne protesty nw ubogich dzielnicach francuskich miast, gdzie stosunki między lokalnymi społecznościami i siłami bezpieczeństwa są często napięte. W lipcu zeszłego roku śmiertelne postrzelenie mężczyzny przez ścigającego go policjanta wywołało zamieszki w Nantes (funkcjonariusz został później oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci). W 2005 roku natomiast protesty objęły całą Francję, po tym, jak dwóch mężczyzn zostało porażonych prądem w rozdzielni, w której ukryli się przed policją.